tag:blogger.com,1999:blog-4444919646861779312024-03-13T16:47:34.208+01:00powrót do 36aniuszahttp://www.blogger.com/profile/02908942481843389532noreply@blogger.comBlogger62125tag:blogger.com,1999:blog-444491964686177931.post-83206283270773280332010-09-02T09:08:00.002+02:002010-09-02T09:16:31.730+02:00Grubasy. Polecam wszystkim<span class="Apple-style-span" style=" ;font-family:Arial, Helvetica, sans-serif;font-size:12px;"> </span>którzy jeszcze nie widzieli. Nie wiedziałam<span class="Apple-style-span" style=" ;font-family:Arial, Helvetica, sans-serif;font-size:12px;"> </span>czy śmiać się płakać...<div><br /></div><div><object width="640" height="385"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/BEWR3CDsbuo?fs=1&hl=pl_PL"><param name="allowFullScreen" value="true"><param name="allowscriptaccess" value="always"><embed src="http://www.youtube.com/v/BEWR3CDsbuo?fs=1&hl=pl_PL" type="application/x-shockwave-flash" allowscriptaccess="always" allowfullscreen="true" width="640" height="385"></embed></object></div><div><br /></div><div>Wracam na blog. Obroniłam pracę magisterską. Jestem już bliżej 36. Mam sporo bardziej lub mniej diet-przepisów. Mam nadzieje<span class="Apple-style-span" style=" ;font-family:Arial, Helvetica, sans-serif;font-size:12px;"> </span>że tęskniliście. Wciąż nie działa mi przecinek...</div>aniuszahttp://www.blogger.com/profile/02908942481843389532noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-444491964686177931.post-44596775657024557122010-04-25T16:18:00.003+02:002010-04-25T16:31:19.660+02:00dwie zupyObie zupy bezglutenowe. Jedna bezmleczna. Jedna zielona, a druga czerwona.<br />Obie bardzo szybkie. <br /><br />Zielona<br /><br />potrzebne:<br />paczka groszku mrożonego<br />2 łyżki buliony warzywnego z M&S<br />kawałek sera (prawie) feta<br />pieprz<br />trochę jakiś kiełków<br /><br />gotujemy wszystko razem (oprócz sera i kiełków). Jak się groszek ugotuje, miksujemy razem z serem. Podać to można np z kiełkami. Chociaż jakieś grzanki pewnie też mogą być.<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/S9RRWTmhVmI/AAAAAAAABLE/RfHPUHqkrOY/s1600/DSC_1954.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 266px;" src="http://1.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/S9RRWTmhVmI/AAAAAAAABLE/RfHPUHqkrOY/s400/DSC_1954.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5464081691568068194" /></a><br /><br />Czerwona<br /><br />potrzebne:<br />2 puszki pomidorów bez skórki<br />1 puszka mleka kokosowego (ja miałam odtłuszczone)<br />2 łyżki bulionu warzywnego z M&S<br />2 łyżeczki garam masala<br />1 łyżeczka cynamonu<br />pół łyżeczki pieprzu cayene<br />trochę wody<br />ugotowany ryż (ja miałam 2 torebki jaśminowego)<br /><br />gotujemy wszystko razem (oprócz ryżu), a potem miksujemy. (dodaj wodę jeśli za gęste). Dodajemy ryż. Pasuje do tego parę listków kolendry. <br /><br />Proste, prawda?<br /><br />I szybkie.<br /><br />I smaczne.aniuszahttp://www.blogger.com/profile/02908942481843389532noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-444491964686177931.post-32977962118957839922010-04-25T16:11:00.002+02:002010-04-25T16:18:21.744+02:00Ciasto marchewkowe na pesachJuż dawno po Pesach, ale przepisu wciąż nie dałam...<br /><br />Trzeba mi nadrobić.<br /><br />Potrzebne:<br /><br />2 szklanki mąki (macowej)<br />2 szklanki startej marchewki<br />2 szklanki oleju<br />2 szklanki cukru<br />paczka suszonych żurawin<br />2 łyżeczki cynamonu<br />2 łyżeczki sody oczyszczonej<br />4 jajka<br />tabliczka gorzkiej czekolady<br />płatki migdałów<br /><br />Cukier i jajka ucieramy. Dodajemy po trochu mąkę i olej. Potem cynamon i sodę. Na końcu marchewki i żurawiny. Ciasto wlewamy do duuużej formy i pieczemy jakieś 50 min. Ciężko powiedzieć w jakiej temperaturze. Nasz piecyk nie potrafi się ze mną komunikować. Więc najlepiej sprawdzać czy już upieczone drewnianym patyczkiem.<br /><br />Jak wyjmiemy i ostygnie polewamy rozpuszczoną wcześniej czekoladą i posypujemy migdałami. I gotowe.<br /><br />To dobre i mokre ciasto. Długo świeże. O ile coś zostanie.<br /><br />Utzraniuszahttp://www.blogger.com/profile/02908942481843389532noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-444491964686177931.post-34270070309116011152010-04-25T16:00:00.003+02:002010-04-25T16:10:30.328+02:00śniadanie mistrzów<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://4.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/S9RMW6aeqoI/AAAAAAAABK8/YdzZVaVLPhI/s1600/gm.jpg"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 272px;" src="http://4.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/S9RMW6aeqoI/AAAAAAAABK8/YdzZVaVLPhI/s400/gm.jpg" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5464076204428405378" /></a><br /><br /><br />Przed państwem Gazmend Kapllani. Oraz Były Karmiciel (już nie karmi). Za obiektywem ja.<br /><br /><a href="http://www.czarne.com.pl/?a=651">Tu o książce.</a><br /><br /><a href="http://www.capital.bg/politika_i_ikonomika/obshtestvo/2010/04/01/882132_pette_otkritiia_na_gazmend_kaplani/">a tu w bułgarskim tygodniku</a>aniuszahttp://www.blogger.com/profile/02908942481843389532noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-444491964686177931.post-83499987379556918612010-03-31T16:24:00.003+02:002010-03-31T17:10:17.691+02:00mmmNie mam czasu na tekst, a tak bardzo chciałabym mieć<br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://2.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/S7NdsNbs_LI/AAAAAAAABKY/BobEJoh6oYc/s1600/DSC_1957.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 266px;" src="http://2.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/S7NdsNbs_LI/AAAAAAAABKY/BobEJoh6oYc/s400/DSC_1957.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5454806587777285298" /></a><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/S7Ndr44ybFI/AAAAAAAABKQ/8UxJ2sj9SF8/s1600/DSC_1955+(2).JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 266px;" src="http://3.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/S7Ndr44ybFI/AAAAAAAABKQ/8UxJ2sj9SF8/s400/DSC_1955+(2).JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5454806582262131794" /></a><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/S7NdrUG0hSI/AAAAAAAABKI/nywXREdXmro/s1600/DSC_1954+(2).JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 256px; height: 400px;" src="http://3.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/S7NdrUG0hSI/AAAAAAAABKI/nywXREdXmro/s400/DSC_1954+(2).JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5454806572388877602" /></a>aniuszahttp://www.blogger.com/profile/02908942481843389532noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-444491964686177931.post-77276772630757913242010-02-04T10:08:00.003+01:002010-02-04T10:17:12.921+01:00melokolada<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://2.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/S2qQNRls9GI/AAAAAAAABJ8/qFs3fo9y6Js/s1600-h/DSC_1948.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 266px;" src="http://2.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/S2qQNRls9GI/AAAAAAAABJ8/qFs3fo9y6Js/s400/DSC_1948.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5434314458110162018" /></a><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://4.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/S2qPsEYD9NI/AAAAAAAABJ0/PIZg3g08j9k/s1600-h/DSC_1950.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 266px;" src="http://4.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/S2qPsEYD9NI/AAAAAAAABJ0/PIZg3g08j9k/s400/DSC_1950.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5434313887627605202" /></a><br /><br />Chodzi za mną takie połączenie, ale nie mam na nie pomysłu... Może ktoś?aniuszahttp://www.blogger.com/profile/02908942481843389532noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-444491964686177931.post-33713276322328827172010-01-31T13:11:00.008+01:002010-01-31T13:45:22.927+01:00wraaaaacaj już<a href="http://www.youtube.com/watch?v=v3RzwFlx2io">"Wracaj już!"</a><br /><br />Wróciłam. Co prawda 2 tygodnie temu... Ale lepiej napisać późno, niż wcale!<br /><br />Byłam przez 3 tygodnie w kraju, gdzie można chodzić boso po plaży i gdzie na wieczór trzeba pamiętać żeby wziąć ze sobą chustę do przykrycia pleców. Gdzie świeci ciepłe słońce i jest sezon na truskawki. Gdzie schudłam 3 i pół kilo! (Nie nie kupiłam sobie wagi do domu, to byłoby niebezpieczne). Gdzie poznałam wielu fantastycznych ludzi.<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/S2V2YJSDZ6I/AAAAAAAABI8/cDUYSvtzInI/s1600-h/DSC_1867.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 213px;" src="http://3.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/S2V2YJSDZ6I/AAAAAAAABI8/cDUYSvtzInI/s320/DSC_1867.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5432878682672949154" /></a><br /><br />Po powrocie w nasze mrozy, brakuje mi warzyw, które nie są zwiędłe. Żywię się głównie mandarynkami i grejpfrutami. Zaliczam sesje. Zaczynam nową pracę. Marznę. <br /><br />Robię sobie gorącą czekoladę na ryżowym mleku (na sojowym lepsza, ale ryżowe zdrowsze).<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://2.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/S2V3fHM2uuI/AAAAAAAABJE/FEVUhJ-4Qa0/s1600-h/DSC_1936.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 213px;" src="http://2.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/S2V3fHM2uuI/AAAAAAAABJE/FEVUhJ-4Qa0/s320/DSC_1936.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5432879901884988130" /></a><br /><br />Odkrywam też nowe smaki. Kanapka z wędzonym łososiem i różowym grejpfrutem- to jest to!<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://2.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/S2V4LZrVAxI/AAAAAAAABJM/PcLGS81SYX4/s1600-h/DSC_1951.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 213px;" src="http://2.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/S2V4LZrVAxI/AAAAAAAABJM/PcLGS81SYX4/s320/DSC_1951.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5432880662758884114" /></a><br /><br />A tu przepis na bardzo zimową przekąskę lub śniadanie, które pozwala mi przetrwać mrozy:<br /><br />Potrzebne:<br />3/4 kubka płatków żytnich błyskawicznych<br />1/3 gorzkiej czekolady<br />szczypta cynamony<br />2 łyżeczki cukru<br />1/4 kubka wrzątku<br />kilka rodzynków lub trochę kandyzowanej skórki pomarańczy, myślę, że kandyzowany imbir (właśnie! trzeba zrobić!) też by pasował<br /><br />Wszystko łączymy, mieszamy i odstawiamy na 1 minutę. Nie wygląda może zachęcająco, ale smakuje pysznie.<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/S2V5KBWjZpI/AAAAAAAABJU/1T1nSQKpwwc/s1600-h/DSC_1954.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 213px; height: 320px;" src="http://3.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/S2V5KBWjZpI/AAAAAAAABJU/1T1nSQKpwwc/s320/DSC_1954.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5432881738561054354" /></a><br /><br />Czasem żeby poradzić sobie z naszym mrozem potrzebuje dużej dawki cytrusów i wtedy czuję się już prawię jak tam...<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/S2V6o2vih4I/AAAAAAAABJk/ospZqSAouE0/s1600-h/DSC_1932.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 213px;" src="http://1.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/S2V6o2vih4I/AAAAAAAABJk/ospZqSAouE0/s320/DSC_1932.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5432883367800637314" /></a><br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/S2V6LbriNUI/AAAAAAAABJc/Ux3t7w0uLE4/s1600-h/DSC_1860.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 213px;" src="http://3.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/S2V6LbriNUI/AAAAAAAABJc/Ux3t7w0uLE4/s320/DSC_1860.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5432882862319875394" /></a>aniuszahttp://www.blogger.com/profile/02908942481843389532noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-444491964686177931.post-32369049034395815202009-12-20T22:31:00.004+01:002009-12-20T23:06:21.804+01:00Sąsiedzi<a href="http://www.youtube.com/watch?v=2og9IrgBCT8">Kilka scen</a>, a może nawet cały film "Dzień świra" kręcono na osiedlu, gdzie od jakiegoś czasu mieszkam. To z lekka surrealistyczne uczucie oglądać film w jego scenografii. Parę rzeczy się nie zgadza: np. ludzie sprzątają tu po swoich psach, na miejscu "mini marketu" jest teraz salonik z automatami do gry. Został nieśmiertelny "mokpol", kosiarka o 7 rano... Jednak mimo wszystko ten post dedykowany jest moim Sąsiadom. <br /><br />Historia zaczyna się w Monte Negro tuż przy Mokotowskiej, gdzie umówiłam się dziś na piwo, a przy okazji zjadłam najlepszą w moim życiu fasolę duszoną z papryką i pomidorami! Rozgrzana poszłam jeszcze na herbatę do innego miejsca, a potem na autobus, na który jak zwykle musiałam biec. Autobus się za mój wysiłek odwdzięczył, bo szybko zawiózł mnie w swoim ciepłym wnętrzu do domu, miał tapicerkę w Kolumny Zygmunta (kto by odmówił żeby sobie usiąść na Kolumnie Zygmunta?), i mówił na dodatek za ile minut będę na danym przystanku. Bomba! Taka szczęśliwa, że po długim dniu wreszcie się położę w ciepłym łóżku, szłam do domu. Tam okazało się, że zamarzł domofon. Próbowałam wszystkiego. Dmuchałam, chuchałam, dzwoniłam do sąsiadów. Bez skutku. Aż nagle, nie wiadomo kto otworzył mi drzwi domofonem! Chciałabym bardzo podziękować sąsiadowi, który to zrobił widząc mnie stojącą na mrozie!<br /><br />Jej/Jemu dedykuje makaron ryżowy z zielonym curry. Jak kiedyś będzie miała/miał ochotę niech wpada na obiad!<br /><br />Dla innych podaje przepis.<br /><br />Potrzebne:<br />Paczka makaronu ryżowego (wstążki) i gorąca woda do jego przygotowania<br />Paczka mrożonego szpinaku w liściach<br />duża cebula pokrojona w kosteczkę<br />ząbek czosnku<br />dwie łyżeczki pasty zielone curry z M&S<br />pół puszki mleka kokosowego<br />sos sojowy ciemny (jakieś dwie łyżki)<br />oliwa (jakieś 4 łyżki)<br />uprażone na suchej patelni pestki słonecznika<br /><br />Rozmrażam szpinak, na drugiej patelni podsmażam cebulkę, dodaje ją do szpinaku i zalewam mlekiem kokosowym. Chwilę duszę, dodaję czosnek i pastę curry. Jeszcze chwilę duszę. do dużej miski wsypuje przygotowany makaron (tnę go jeszcze nożyczkami- wygodniej się je) i daję oliwę i sos sojowy, dodaje wszystko z patelni i mieszam. Na talerzu posypuję słonecznikiem. Pycha też na zimno!<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://2.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/Sy6fbSDkHMI/AAAAAAAABIw/ulU6XxRZA8Q/s1600-h/DSC_1796.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 213px;" src="http://2.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/Sy6fbSDkHMI/AAAAAAAABIw/ulU6XxRZA8Q/s320/DSC_1796.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5417442692825357506" /></a>aniuszahttp://www.blogger.com/profile/02908942481843389532noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-444491964686177931.post-15425749630671936442009-12-18T18:18:00.004+01:002009-12-18T18:40:49.274+01:00zimnoNic nowego o chłodzie nie napiszę. Że zimno każdy czuje. U mnie wwiewa zimno przez nieszczelne, stare okna. Wieje tak, że widać to nawet na zdjęciu. <br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://2.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/Syu8XHpgMMI/AAAAAAAABIg/8b6U2GLyZV0/s1600-h/DSC_1794.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 213px;" src="http://2.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/Syu8XHpgMMI/AAAAAAAABIg/8b6U2GLyZV0/s320/DSC_1794.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5416630082219290818" /></a><br /><br />Dziś ostatni dzień Chanuki, z okazji której pozwoliłam sobie nawet na jednego pączka. Myślę, że nie warto było zgrzeszyć, bo te akurat pączki nie słyną ze swej smakowitości, poza tym bolał mnie potem brzuch. Bez sensu bardzo zjadłam. <br /><br />Dziś przygotuję na kolację szpinakowe curry. Relacja wkrótce. Na razie relacja z zakupów. <br /><br />W mojej ulubionej (bo bardzo taniej) księgarni kupiłam dziś dużo literatury. Głównie nie dla siebie, ale coś na moje długie, samotne wieczory też się znalazło: "Czterdzieści cztery przyjemności", czyli kulinarne felietony, których autorem jest Tadeusz Pióro. Okładka przepiękna!<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/Syu-hPAfqII/AAAAAAAABIo/TItHtxhFob4/s1600-h/pioro.jpg"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 165px; height: 160px;" src="http://1.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/Syu-hPAfqII/AAAAAAAABIo/TItHtxhFob4/s320/pioro.jpg" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5416632455016720514" /></a><br /><br />Byłam dziś też w jednym z moich ulubionych stanikowych sklepów. Zawsze wydawało mi się, że nosze niepopularny rozmiar. Dziś się dowiedziałam, że jednak jeden z najpopularniejszych. Kto by pomyślał. Także zakupy nie były łatwe (łatwe tylko pod tym względem, że mając niewielki wybór nie musiałam wiele przymierzać... marne pocieszenie). O stanikowym odchudzaniu już pisałam <a href="http://wroc36.blogspot.com/2008/07/rozmiar-g-istnieje.html">tu</a> . Polecam taką metamorfozę! Dobrze zacząć nowy rok w dobrym rozmiarze. <br /><br />Od jakiegoś czasu krążą plotki, że wreszcie w Warszawie mój ulubiony M&S będzie miał w stacjonarnej ofercie rozmiarówkę bielizny, z której da się coś dla mnie wybrać. Musze sprawdzić! <br /><br />Na razie przygotowując kolację będę sprawdzać ich mleko kokosowe o obniżonej zawartości tłuszczu!aniuszahttp://www.blogger.com/profile/02908942481843389532noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-444491964686177931.post-85108768643636003242009-12-17T17:27:00.003+01:002009-12-17T21:31:47.554+01:00Gessler zupa nie taka świetna<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SyqPzF2owiI/AAAAAAAABIY/TiFx6lbaogM/s1600-h/DSC_1795.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 213px; height: 320px;" src="http://1.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SyqPzF2owiI/AAAAAAAABIY/TiFx6lbaogM/s320/DSC_1795.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5416299609773883938" /></a><br /><br />Zajętośc nie mija. Ostatnio rzeczą, jaką ugotowałam była zupa pomidorowa z Marksa i Spencera (właściwie tylko wylałam z puszki i podgrzałam). Więc ląduje tu kolejna historia z szuflady.<br /><br />Gotując rzadko korzystam z przepisów kulinarnych. A nawet jeśli, to najczęściej bardzo frywolnie. Traktując przepisy jako bazę do swoich "wariacji na temat..." Jednak jak już wspominałam, kupiłam sobie piękną książkę kucharską Marty Gessler "Kolory smaków". Fantastycznie wydana, z przepięknymi zdjęciami, prostymi przepisami... Postanowiłam zrobić <a href="http://wroc36.blogspot.com/2009/11/cukierkowo.html">białą zupę</a>.<br /><br />Jak widać- wyszła żółta, bo potraktowałam przepis bardzo swobodnie. Mimo, że smakowało dobrze, postanowiłam spróbować jeszcze raz, tym razem trzymając się przepisu. Wyszło ładnie, ale niezbyt smacznie. Nie sądzę, żeby jakieś poza przepisowe zmienne miały tu coś do czynienia, bo trzymałam się przepisu ściśle i do końca. Widać to co ładne nie musi być smaczne (i odwrotnie!).<br /><br />Są jednak rzeczy ładne i smaczne. Najlepszymi z nich są mandarynki. Zaczęła się zima, więc sezon na te świetne owoce. To jedyny aspekt zimy, jaki lubię. Czemu najlepsze mandarynki są właśnie latem? Czy to nie przypadkiem efekt tła?<br /><br />P.S. Moja siostra właśnie odkryła, że kasza nie jest osobnym, jak to określiła "warzywem", tylko produktem obróbki różnych zbóż. To odkrycie wywołało u niej podobne zdumienie jak moje niegdysiejsze zauważenie, że świetliki naprawdę istnieją, a nie są baśniowymi stworzeniami. Długo nie mogłam sobie z tym poradzić, mam nadzieję, że siostrzyczce nie przyjdzie zaakceptowanie faktu pochodzenia kaszy z podobnym do mojego trudem.aniuszahttp://www.blogger.com/profile/02908942481843389532noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-444491964686177931.post-3340360957042672142009-12-13T23:59:00.004+01:002009-12-14T00:22:41.366+01:00uffffSkończył się zupełnie szalony tydzień. Padam z nóg. Chociaż siedzę. Oddałam kolejny rozdział pracy magisterskiej, dostałam pracę (nie magisterska, tylko taką prawdziwą), za 2 tygodnie jadę na ponad 2 tygodnie do Izraela, zaczęłam nowe studia. Jak się to czyta, to może wydaje się, że to mało, ale, jakoś chyba jednak dużo w rzeczywistości... <br /><br />Jakoś mało odkrywcza jestem w kuchni, więc wrzucam stare rzeczy, co czekają na swoja kolej w poczekalni. <br /><br />Taka pasta do kanapek:<br /><br />Potrzebne:<br />-podsmażone na oliwie mała cebulka i ząbek czosnku<br />-mały koncentrat pomidorowy<br />-szklanka czerwonej soczewicy<br />-szczypta soli, pieprzu<br />-lubczyk, ze dwie szczypty<br />-gorąca woda<br /><br />do podsmażonych warzyw dajemy soczewice i zalewamy gorąca wodą żeby wody było tyle co soczewicy. mieszamy, niech często mieszane gotuje się na małym ogniu z 10 minut, można dolać w razie czego więcej wody i sprawdzać, czy już miękkie, na koniec dodajemy koncentrat i przyprawy. Miksujemy (ale można też bez miksowania). Jak wystygnie pyszne do kanapek! I ładne.<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SyV2P_Oev0I/AAAAAAAABIQ/LdmSmRMBC0M/s1600-h/DSC_1797.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 284px; height: 320px;" src="http://1.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SyV2P_Oev0I/AAAAAAAABIQ/LdmSmRMBC0M/s320/DSC_1797.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5414864144025173826" /></a><br /><br />Podczas pisania pracy jadłam tak, że nawet nie wiedziałam kiedy zrobiłam sobie tę kanapkę, co właśnie ją pochłonęłam, na zmianę z kukurydzą i kisielem, i masłem orzechowym (bo mój ulubiony M&S otworzył sklep w centrum!). Ale ludzie mówią, że nie przytyłam, może to tylko kurtuazja, a może to stres zjada te kanapki, nie ja. Na razie postanowiłam dać sobie spokój z dietą. (taką co odchudza, bo zdrowotna trzymam).aniuszahttp://www.blogger.com/profile/02908942481843389532noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-444491964686177931.post-85859117892844309302009-11-29T22:21:00.007+01:002009-11-29T23:03:52.912+01:00cukierkowo<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://2.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SxLveWrg-8I/AAAAAAAABHs/tMmU2ozsiK8/s1600/DSC_1786.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 213px; height: 320px;" src="http://2.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SxLveWrg-8I/AAAAAAAABHs/tMmU2ozsiK8/s320/DSC_1786.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5409649407188597698" /></a>
<br />
<br />
<br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://2.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SxLto5Vm9lI/AAAAAAAABHU/oLVUqHq4UqI/s1600/DSC_1784.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 213px;" src="http://2.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SxLto5Vm9lI/AAAAAAAABHU/oLVUqHq4UqI/s320/DSC_1784.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5409647389267392082" /></a>
<br />
<br />Znalazłam czeskie żelki produkowane z roślinna substancją żelującą, czyli agar. Polecam. Smaczne i ładne. I niewieprzowe.
<br />
<br />Ładny też miał być krem z kalafiora. Z przepisu z przepięknie wydanej książki Marty Gessler "Kolory smaków". Książka podzielona na kolorowe rozdziały. Chciałam zrobić białą zupę z kalafiora. Wyszła żółta, bo okazało się, że nie ma składników na białą. też była smaczna. Tyle, że żółta.
<br />
<br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SxLukHFKZRI/AAAAAAAABHk/GUZct-CDao0/s1600/DSC_1792.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 213px; height: 320px;" src="http://3.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SxLukHFKZRI/AAAAAAAABHk/GUZct-CDao0/s320/DSC_1792.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5409648406568789266" /></a>
<br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" aniuszahttp://www.blogger.com/profile/02908942481843389532noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-444491964686177931.post-10647237032061510722009-11-16T15:14:00.004+01:002009-11-16T15:39:00.178+01:00lody, mleko, glutenZnów na zewnątrz ciemno, szaro-buro, dlatego samemu trzeba sobie dostarczać kolorów. Miałam ochotę na lody. Poszłam do lodziarni La Fragola w Galerii Mokotów i zapytałam: "Macie lody bez mleka?", "Mamy, te pięć smaków sorbetowych". To ja poproszę małe lody (w tej lodziarni lody nakładają szpachelką i małe lody mogą się składać z trzech smaków). Poprosiłam żeby były podane w papierowym kubeczku zamiast wafelka (bo nie jej mąki pszennej) i wymieniłam jakie trzy smaki sobie życzę). Usłyszałam: "Ale do papierowych my nakładamy tylko dwa smaki, dwie gałki". Odpowiedziałam: "Dlaczego?", usłyszałam: "No dwie kulki, nie nakładamy szpachelką". Ten dialog trwał dobrą chwilę, ja nie dając za wygraną wciąż pytałam "Dlaczego?". Nie dostałam żadnej konkretnej odpowiedzi, więc w końcu powiedziałam: "Czemu jeśli nie mogę jeść mąki mogę spróbować tylko dwóch smaków lodów, a inni mogą wybrać trzy? Czy to nie jest może lekka dyskryminacja dietetyczna?". Pani niezmiennie mówiła: "No dwie kulki, nie nakładamy szpachelką". W końcu powiedziałam: "Poproszę 3 smaki". I... dostałam. To zamawianie lodów trwało nieco dłużej niż zwykle, ale się opłaciło- wygrałam!<br /><br />Teraz przyjemniejsza historia. Wczoraj byłam w Kawiarni Ogrody na Mariensztacie. Okazało się, że nie tylko każdą kawę mogą zrobić na mleku sojowym (no cóż, niezbyt to zdrowe, ale każdy czasem ma ochotę na kawę z mlekiem...), każdy koktajl mogą zrobić na soku jabłkowym zamiast na jogurcie i na dodatek mają ciasto czekoladowe bez mleka i bez mąki oraz takowe (nie czekoladowe, tylko bezglutenowe i bezmleczne) zupy! Mają też zwykłe ciasta i ciasteczka, kawy ze zwykłym mlekiem i wszystko jak trzeba, nawet tonik! Poza tym wszystkim mają jeszcze super wystrój, muzykę i atmosferę, bardzo relaksacyjną... Mocca przepyszna. Można zrobić takie miejsce! Jeden tylko widziałam problem: nie mają dostosowanej dla niepełnosprawnych toalety, ale może uda się im to zmienić. Życzę wszystkiego najlepszego nowemu miejscu - niech żyję <a href="http://www.kawiarniaogrody.pl/index.php">Kawiarnia Ogrody</a> !<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://4.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SwFj0wxVprI/AAAAAAAABHM/jKvE6HO0lzA/s1600/DSC_1770.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 213px;" src="http://4.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SwFj0wxVprI/AAAAAAAABHM/jKvE6HO0lzA/s320/DSC_1770.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5404710785917494962" /></a>aniuszahttp://www.blogger.com/profile/02908942481843389532noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-444491964686177931.post-43776487759855700802009-11-14T14:50:00.007+01:002009-11-14T15:31:54.287+01:00prawdziwa pogoda<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://4.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/Sv69Or1Zo7I/AAAAAAAABG8/PSxUOYCyaU0/s1600-h/DSC_1756.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 221px;" src="http://4.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/Sv69Or1Zo7I/AAAAAAAABG8/PSxUOYCyaU0/s320/DSC_1756.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5403964662873695154" /></a><br /><br />Dziś nie mogłam uwierzyć, że to, co za oknem to prawda. Po tygodniach ciemności i szarości nagle: błękitne niebo. Przez 15 minut stałam na balkonie w piżamie grzejąc się w słońcu i patrząc na jego promyki odbijające się w dzwonkach- lusterkach. zupełnie jakbym miała 6 lat. To jakaś pierwotna przyjemność. <br /><br />Jedzenie w sam raz na dziś:<br /><br />brokuły z migdałami<br /><br />potrzebne:<br />brokuł świeży (w prawdziwej ostateczności mrożony)<br />ocet balsamiczny<br />oliwa z oliwek<br />mały ząbek czosnku<br />garść płatków migdałów<br /><br />Krótko gotuj brokuł. Żeby się nie rozpadał, był lekko chrupiący. Wymieszaj tak z 5 łyżek oliwy, tyle samo octu, ząbek czosnku i polej brokuły, posyp migdałami. Piękna i pyszna sałatka!<br /><br />Nie wiem, czy to zasługa suplementu jaki teraz łykam, ale chyba pierwszy raz w życiu nie chcę mi się słodyczy. Cieszy mnie to, ale wciąż się ślinię na czipsy...<br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/Sv67lrTuCFI/AAAAAAAABG0/MV7p1rOyhmI/s1600-h/DSC_1743.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 213px; height: 320px;" src="http://1.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/Sv67lrTuCFI/AAAAAAAABG0/MV7p1rOyhmI/s320/DSC_1743.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5403962858846160978" /></a>aniuszahttp://www.blogger.com/profile/02908942481843389532noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-444491964686177931.post-57958438881792098282009-11-11T16:08:00.008+01:002009-11-11T18:43:39.804+01:00risotto na chorobęZ okazji święta leżę i czytam. Największym wysiłkiem od rana było przejechanie przez pół miasta na śniadanie do podziębionego <a href="http://wroc36.blogspot.com/2008/08/strze-si-karmiciela.html">Karmiciela</a> . Dziś dzień wygląda jak noc, do tego polarna. Nie da rady wyjść na dwór po coś na obiad. Więc robię przegląd lodówki karmiciela. Jest nadspodziewanie dobrze! Znajduję: ryż (ostatnio zostawiłam jak robiłam cukiniowe risotto), szpinak w zamrażarce (mam wrażenie, że Karmiciel je ostatnio tylko szpinak i łososia), czosnek (został po robionym <a href="http://wroc36.blogspot.com/2009/07/toast-na-czesc-juliusza.html">wtedy</a> leczo), bulion, bazylię (pewnie też kiedyś zostawiłam), dużo cytryn, orzechy włoskie (z działki od Pani Zosi- Sąsiadki z góry). Zrobiłam z tego risotto.<br /><br />Na resztce oliwy krótko podsmażam w garnku posiekany czosnek. Daję do tego dwie torebki ryżu basmati (bez torebek!), paczkę rozmrożonego szpinaku i dwie kostki rosołowe, zalewam litrem wody. Po 10 minutach duszenia ze sporadycznym mieszaniem, dodaję pieprz, bazylię i sok z jednej cytryny. W tym czasie Karmiciel młotkiem rozbija orzechy, które poszatkowane dodaję na koniec. Karmicielowi posypuję znalezionym w czeluściach lodówki tartym żółtym serem i jemy. Pasowałoby zimne, białe, półwytrawne. Nie ma. Trudno. I tak smaczne. <br /><br />No i Karmiciel mówi, że czuje się bardziej zdrowy niż chory.<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://4.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/Svr0nxGU1iI/AAAAAAAABGs/4sIkTreskUk/s1600-h/DSC00239.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 320px; height: 240px;" src="http://4.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/Svr0nxGU1iI/AAAAAAAABGs/4sIkTreskUk/s320/DSC00239.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5402899667016275490" /></a><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/Svr0g7jtu9I/AAAAAAAABGk/5Tev1ILyH3g/s1600-h/DSC00238.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 240px; height: 320px;" src="http://1.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/Svr0g7jtu9I/AAAAAAAABGk/5Tev1ILyH3g/s320/DSC00238.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5402899549564812242" /></a><br /><br />Zdjęcia z komórki niestety.aniuszahttp://www.blogger.com/profile/02908942481843389532noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-444491964686177931.post-36145939238107971912009-10-29T11:11:00.007+01:002009-10-29T13:26:42.278+01:00jajecznica pedagogicznaNie będzie zdjęć, bo jestem na oddziale intensywnej opieki w Piasecznie pod dyrekcja mojej Super Siostry. W torbie rzeczy najważniejszych nie znalazł się aparat... Zaczęłam za to zaprzyjaźniać się z paintem, nie pokochałam go jeszcze, on mnie raczej też nie.
<br /><div style="text-align: justify;">
<br />Jajecznica to rzecz bardzo prosta, można sprawić, żeby było nieco ciekawsza, smaczniejsza, wykwintniejsza (nie, z tą wykwintnością to jest raczej niemożliwe). Dobra jest jajecznica z podsmażoną cukinią, wędzonym łososiem i pieprzem cytrynowym, dobra jest jajecznica z kurkami i szalotką, dobra jest jajecznica z truflami... Ale bez przesad, nie jemy codziennie śniadania z takimi dodatkami! Da się za to zrobić dobrą jajecznicę z tego, z czego zazwyczaj wychodzi Wam średnia jajecznica!
<br /></div><div style="text-align: justify;"><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/Sulxq41WZeI/AAAAAAAABF8/qmNpuCY-dYA/s1600-h/jajka.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 320px; height: 200px;" src="http://1.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/Sulxq41WZeI/AAAAAAAABF8/qmNpuCY-dYA/s320/jajka.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5397970610004846050" border="0" /></a>Jajka! Niby prosta sprawa, ale nie do końca... Mamy ich aż 4 rodzaje! Na skorupce znajdziecie stempelki. To nie tylko data przydatności jajka do spożycia, ale również informację o kurze od którrej pochodzi jajo. Teraz biegiem do kuchni. Proszę przynieść przed komputer jajko ze swojej lodówki. Spójrz na pierwszą cyfrę na skorupce.
<br />
<br /><strong>3 – chów klatkowy</strong> (kura zwykle ma obcięty dziób i pazurki, całe życie spędza w klatce)
<br /><strong>2 – chów ściółkowy</strong> (kura nie ma dostępu do świeżego powietrza, ale może się swobodnie poruszać) <strong></strong>
<br /><strong>1 – chów z wolnym wybiegiem</strong> (zwykle zamykana na noc)
<br /><strong></strong><strong>0 – chów ekologiczny</strong> (kura na świeżym powietrzu z wolnym wybiegiem, karmiona karmą ekologiczną)
<br />
<br /></div><div style="text-align: justify;"><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: arial;">To jak się ma </span>kura znosząca jajka dla Ciebie to nie tylko problem humanitarności względem kur, to też kwestia zawartości skorupki. Łatwo zauważyć różnice w kolorze żółtka, jego smaku. To również sprawa hormonów, sztucznych dodatków, którymi są często faszerowane kury "klatkowe" by szybciej dojrzały i szybciej znosiły więcej jajek. Zdaje się też, że jajko, kury, która je zdrowiej będzie po prostu zdrowsze. Na ten ostatni argument zaraz pewnie usłyszę: kury, co sobie same wybierają co chcą jeść na pewno nie będą znosić jajek pełnych witamin. Przecież tylko sztuczne karmy są na tyle zbilansowane żeby dostarczyć wszystkich potrzebnych człowiekowi (sic!) witamin. No i tu włącza się jednak etyka... Więc wracamy do punktu wyjścia.
<br />
<br />Zastanów się nad numerkiem, jaki znalazłaś lub znalazłeś na skorupce. Jeśli to 0, 1, 2 to możesz sobie pogratulować! Ceny jajek z różnych kategorii bardzo się różnią. Ja najczęściej kupuje 2, czasem 1 i 0. Nie jest mnie zawsze stać na te najlepsze, ale już w ogóle nie kupuję "trójek". Czasem w osiedlowym sklepie jest promocja na "dwójki". Myślę, że wspólnymi siłami będziemy kiedyś w stanie pokazać producentom, że nie opłaca się produkować jajek w "klatkowy" sposób. Staram się na każdym kroku pokazywać ludziom, że dopłacając złotówkę mogą chociaż troszkę zmienić świat. Chociażby przez swoją poranną jajecznicę.
<br /><strong></strong>
<br />Więc jajka już omówione. Czas na masło! Masło wcale nie musi być super drogim masłem ze Szwecji, czy Islandii żeby było smaczne i wartościowe. Polskie masła są dużo tańsze, a niczym poza opakowaniem nie różnią się od tych z zagranicy. Co warto sprawdzić na opakowaniu kostki masła? Procenty! Tak, tak! 82% to najlepsze masło. Bez dodatków.<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SulxdJwL8ZI/AAAAAAAABF0/IE4gBMmIpqU/s1600-h/cebula.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 320px; height: 200px;" src="http://3.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SulxdJwL8ZI/AAAAAAAABF0/IE4gBMmIpqU/s320/cebula.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5397970374028423570" border="0" /></a><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://2.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/Sulx3Cgq6PI/AAAAAAAABGE/ianDm8P6htE/s1600-h/pomidor.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 320px; height: 200px;" src="http://2.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/Sulx3Cgq6PI/AAAAAAAABGE/ianDm8P6htE/s320/pomidor.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5397970818760894706" border="0" /></a>
<br /></div>
<br /><meta equiv="Content-Type" content="text/html; charset=utf-8"><meta name="ProgId" content="Word.Document"><meta name="Generator" content="Microsoft Word 11"><meta name="Originator" content="Microsoft Word 11"><link style="font-family: arial;" rel="File-List" href="file:///C:%5CUsers%5Canja%5CAppData%5CLocal%5CTemp%5Cmsohtml1%5C01%5Cclip_filelist.xml"><!--[if gte mso 9]><xml> <w:worddocument> <w:view>Normal</w:View> <w:zoom>0</w:Zoom> <w:hyphenationzone>21</w:HyphenationZone> <w:punctuationkerning/> <w:validateagainstschemas/> <w:saveifxmlinvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid> <w:ignoremixedcontent>false</w:IgnoreMixedContent> <w:alwaysshowplaceholdertext>false</w:AlwaysShowPlaceholderText> <w:compatibility> <w:breakwrappedtables/> <w:snaptogridincell/> <w:wraptextwithpunct/> <w:useasianbreakrules/> <w:dontgrowautofit/> </w:Compatibility> <w:browserlevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel> </w:WordDocument> </xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml> <w:latentstyles deflockedstate="false" latentstylecount="156"> </w:LatentStyles> </xml><![endif]--><style> <!-- /* Style Definitions */ p.MsoNormal, li.MsoNormal, div.MsoNormal {mso-style-parent:""; margin:0cm; margin-bottom:.0001pt; mso-pagination:widow-orphan; font-size:12.0pt; font-family:"Times New Roman"; mso-fareast-font-family:"Times New Roman";} a:link, span.MsoHyperlink {color:blue; text-decoration:underline; text-underline:single;} a:visited, span.MsoHyperlinkFollowed {color:purple; text-decoration:underline; text-underline:single;} @page Section1 {size:612.0pt 792.0pt; margin:70.85pt 70.85pt 70.85pt 70.85pt; mso-header-margin:35.4pt; mso-footer-margin:35.4pt; mso-paper-source:0;} div.Section1 {page:Section1;} --> </style><!--[if gte mso 10]> <style> /* Style Definitions */ table.MsoNormalTable {mso-style-name:Standardowy; mso-tstyle-rowband-size:0; mso-tstyle-colband-size:0; mso-style-noshow:yes; mso-style-parent:""; mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt; mso-para-margin:0cm; mso-para-margin-bottom:.0001pt; mso-pagination:widow-orphan; font-size:10.0pt; font-family:"Times New Roman"; mso-ansi-language:#0400; mso-fareast-language:#0400; mso-bidi-language:#0400;} </style> <![endif]--> <div style="text-align: justify;">Cebula i pomidory. Można kupić ekologiczne, za które zapłacicie dość dużo, ale jeśli kogoś stać, to proszę kupujcie ekologicznie. Można też kupować od "wieśniaków", czyli tych, którzy przywożą płody rolne ze swoich gospodarstw. Trzeba ich tylko znaleźć gdzieś między blokami.
<br />
<br />Zaczynamy jajecznicę!
<br /></div><p class="MsoNormal" style="text-align: justify; font-family: arial;">
<br /></p><div style="text-align: justify;"> Rozgrzej patelnie. Dopiero kiedy będzie rozgrzana nałóż łyżkę masła. Poczekaj chwilę aż się rozpuści. Wrzuć pokrojoną na małe kawałeczki cebule, posyp pół łyżeczki cukru i podsmaż tyle żeby się zeszkliła. Pomidor sparzony i obrany, potem pokrojony na małe kawałeczki ma wylądować tam gdzie cebula. Teraz się nie śpiesz! Poczekaj mieszając aż woda będzie odparowywała i z pomidorów zrobi się raczej lepka niż wodnista masa, to może potrwać ze 3 minuty. Solimy, pieprzymy czarnym pieprzem, dodajemy pół łyżeczki słodkiej sproszkowanej papryki. dopiero teraz wrzucamy jajka, mieszamy co jakiś czas. Na koniec posypujemy parmezanem. Smacznego! Miłego dnia!
<br />
<br />Informacje o jajkach czerpałam ze strony <a href="http://www.ekonsument.pl/">kampanii odpowiedzialnego kupowania </a>
<br />
<br />P.S. Ten nieco przydługi post pisałam kilka godzin. Bardzo źle się czuję, ale już nie daję rady siedzieć bezczynnie...</div> </div>
<br />P.S.2. Bardzo brzydki post mi wyszedł przez te oskrzela, przepraszam!aniuszahttp://www.blogger.com/profile/02908942481843389532noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-444491964686177931.post-8740676027161540492009-10-28T18:07:00.003+01:002009-10-28T18:18:19.230+01:00cześćTen post miał być o jajecznicy. Nie wierzycie? Mam świadków. W pewnym momencie zwątpiłam i chciałam żeby blog usechł, ale zawsze mam tak, że zaczynam się litować nad tą biedną bazylią na parapecie...<br /><br />Tym razem w podlewaniu pomógł mi jeszcze znajomy Janek, który przywrócił mi wiarę w czytelnictwo (nie jako pojęcie ogólne dotyczące literatury, niestety- skromniej- chodzi tu tylko o mojego bloga). Choć mała iskierka to podlewam bloga.<br /><br />O jajecznicy dla Janka jeszcze nie teraz, bo leżę w łóżku od poniedziałku (długo jak na mnie) i choruję (ciężko jak na mnie). Mam jakieś wstrętne zapalenie oskrzeli. Pomyślicie, ostatni post też był o chorowaniu... No cóż, prawda, ale tu wiele o chorowaniu nie będzie. Podzielę się jedną tylko refleksją: Nie pamiętam kiedy chorowałam tak, że nie chciało mi się jeść. Teraz tak mam. Dziwne. Jedyne na co mam ochotę to sok pomidorowy i grejpfruty. Jak zrobi mi się lepiej (oj, niech już się zrobi!) będzie jajecznica, ale nie taka zupełnie zwykła...aniuszahttp://www.blogger.com/profile/02908942481843389532noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-444491964686177931.post-64122698136173624922009-10-07T15:31:00.008+02:002009-10-07T23:18:49.606+02:00cieciorka i zarazkiOstatnio złapałam od mojej małej podopiecznej jakieś zarazki, które postanowiły zadomowić się w moim gardle, mam nadzieję, że to nic groźnego, ale odstąpiłam na razie od biegania, choć znów zrobiło się jakby cieplej. Z tymi zarazkami staram się walczyć jak zwykle domowo- homeopatycznymi sposobami: grecka herbatka na przeziębienie, czosnek, gorąca kąpiel, ciepłe skarpetki, propolis.<br /><br />To jest grecka górska herbatka (tylko tyle było na opakowaniu po angielsku), ale może ktoś domyśla się cóż to za ziele?<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SsyccPkcHBI/AAAAAAAAA9Q/JFN7YckYBeo/s1600-h/DSC_1556.JPG"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 320px; height: 213px;" src="http://3.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SsyccPkcHBI/AAAAAAAAA9Q/JFN7YckYBeo/s320/DSC_1556.JPG" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5389854863085280274" border="0" /></a><br />O czosnku można wiele. Ostatnio robiłam z nim prawie wszystko. Dziś cieciorkę w pomidorach z cukinią. Mocno czosnkowo. Przepisu szukajcie na końcu posta.<br /><br />Jeśli chodzi o cieciorkę, to ostatnio odkryłam dziwną sprawę. Puszka cieciorki francuskiej firmy Bonduelle (z polska siedzibą w Gniewkowie k. Inowrocławia) kosztuje w supermarkecie około 5zl. Cena wydała mi się normalną (konserwowa cieciorka to nie taki popularny produkt jak mogłoby się wydawać), aż do momentu kiedy na półce podobnego sklepu znalazłam cieciorkę firmy Rolnik (właścicielem jest Józef Rolnik- idealne nazwisko!), która kosztuje półtora złotego... Nie podoba mi się wersja, że chodzi o pozycjonowanie na półkach i reklamę, która kosztuje. Kupujcie od Rolnika!<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SsyccrXW-mI/AAAAAAAAA9Y/N1GqZYRpYUE/s1600-h/DSC_1559.JPG"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 213px; height: 320px;" src="http://3.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SsyccrXW-mI/AAAAAAAAA9Y/N1GqZYRpYUE/s320/DSC_1559.JPG" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5389854870546610786" border="0" /></a>Potrzebne:<br />pół cukinii<br />cieciorka z puszki (koniecznie od Rolnika)<br />3 pomidory bez skórek<br />ząbek czosnku<br />pół cebuli<br />trochę garam masali<br />kmin rzymski mielony<br />sól<br />pieprz cayene<br />trochę oliwy<br />trochę cukru<br /><br />Podsmażamy cebulę na oliwie i jak się zeszkli dajemy pokrojona na małe kawałki cukinię, po chwili pokrojone pomidory, jak zaczną być miękkie dajemy cieciorkę odsączoną. Dusimy, potem chwilę smażymy bez przykrywki żeby odparować nieco wody, dajemy czosnek i przyprawy. Gotowe. Można z ryżem.<br /><br />A wiecie co to jest cebula cukrowa? Dziś w sklepie pan mi zaproponował taką i wzięłam i nawet po zjedzeniu nie wiem w czym tkwi różnica.aniuszahttp://www.blogger.com/profile/02908942481843389532noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-444491964686177931.post-78707428722436190832009-09-30T17:27:00.004+02:002009-09-30T17:55:20.612+02:00industrialne Piaseczno i jesienne warzywaPiaseczno, jeśli nie wiecie to miasteczko, które nawet mnie (mieszkałam tam ponad 18 lat) potrafi zaskoczyć. Ostatnio biegając odkryłam, zdaje się jedyne, przejście podziemne w Piasecznie!<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://2.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SsN9XhxSqvI/AAAAAAAAA9A/M63rK1MLQXA/s1600-h/DSC00194.JPG"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 240px; height: 320px;" src="http://2.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SsN9XhxSqvI/AAAAAAAAA9A/M63rK1MLQXA/s320/DSC00194.JPG" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5387287422420822770" border="0" /></a><br />A tam, gdzie zaczyna się już miejska część miasteczka, można dowiedzieć się, że...<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://4.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SsN9XKqOIBI/AAAAAAAAA84/TXiE1fpUyOU/s1600-h/DSC00193.JPG"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 320px; height: 240px;" src="http://4.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SsN9XKqOIBI/AAAAAAAAA84/TXiE1fpUyOU/s320/DSC00193.JPG" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5387287416217149458" border="0" /></a><br />Dziś na obiad było lekko, jesiennie i pysznie. Zrobiłam obiad, którego właściwie nie trzeba robić. Robi się prawie sam.<br /><br />Pieczemy pokrojone na kawałki ziemniaki i mieszamy te kawałki z przyprawami (<span class="blsp-spelling-error" id="SPELLING_ERROR_0">zatar</span> i sól) i oliwą. Kładziemy na folii aluminiowej i do rozgrzanego piekarnika! Kroimy cukinię i paprykę na spore kawałki mieszamy z przyprawami (garam masala i pieprz cayenne) wkładamy do żaroodpornego naczynia, na to przykrywka, albo folia aluminiowa. Po 35 minutach (krócej jeśli masz termoobieg w piecyku) wyjmujemy i jemy. Ziemniaki chrupiące (bo bez przykrycia), warzywa miękkie, soczyste, pachnące i z cudownym sosem.<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://4.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SsN-rkyclPI/AAAAAAAAA9I/LX8xSETZE2A/s1600-h/DSC_1559.JPG"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 320px; height: 213px;" src="http://4.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SsN-rkyclPI/AAAAAAAAA9I/LX8xSETZE2A/s320/DSC_1559.JPG" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5387288866339984626" border="0" /></a><br />Da się żyć jesienią... Czekam na dynię. Dziś w sklepie nie było...<br /><br />P.S. Pierwsze dwa <span class="blsp-spelling-corrected" id="SPELLING_ERROR_1">zdjęcia</span> z komórki, bo aparat jeszcze wtedy był z mamą w Turcji, ale na obiad dziś wrócił!aniuszahttp://www.blogger.com/profile/02908942481843389532noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-444491964686177931.post-61501456756624001462009-09-28T13:05:00.005+02:002009-09-30T17:56:03.401+02:00BieganieJeszcze 3 tygodnie temu na samą myśl o bieganiu wzdrygałam się i miałam prześwity wspomnień z biegów na przełaj na czas na lekcjach wf-u, kiedy z nerwów dostawałam astmy... Koszmar! Jakimś CUDEM udało się mojej dzielnej Współlokatorce wyciągnąć mnie na bieganie. To jest dyscyplina bardzo modna ostatnio. Wreszcie zrozumiałam zachwyt wszystkich dookoła nad tą dyscypliną. Bieganie jest przyjemne! Na razie mam szczere wątpliwości, czy to co robię można nazwać bieganiem, czy wciąż tylko truchtem... Ale bieg brzmi dumnie! Biegam mniej więcej co drugi dzień, kupiłam sobie porządne (choć niewiarygodnie brzydkie) buty i wciąż mi się chcę. Proszę trzymać kciuki żeby mi się chcieć nie przestało. Liczę, że pomoże mi to schudnąć, ale i sama zabawa i endorfiny we krwi warte są wysiłku! Podziwiam znajomych przygotowujących się do półmaratonu... Brawo dla Was Ml i Moja Była Współlokatorko!<br /><br />Biegam po Ursynowie i po Zalesiu Dolnym. Lubie biegać z prowodyrką mojego zapału, ale kiedy jej nie ma działa też z psami (choć jeden nie bardzo daje radę), samej biega mi się krótko.<br /><br />Za każdym razem spotkam coś ciekawego. Ostatnio przy SGGW spotkałam taki piękny koński samochód. Wybaczcie zdjęcia komórkowe...<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SsCbva_JGvI/AAAAAAAAA70/AGh3qEUsv5U/s1600-h/DSC00188.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 240px; height: 320px;" src="http://1.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SsCbva_JGvI/AAAAAAAAA70/AGh3qEUsv5U/s320/DSC00188.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5386476393335429874" border="0" /></a><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SsCbvq_2s6I/AAAAAAAAA78/hNqRVr_1BuI/s1600-h/DSC00189.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 320px; height: 240px;" src="http://3.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SsCbvq_2s6I/AAAAAAAAA78/hNqRVr_1BuI/s320/DSC00189.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5386476397633385378" border="0" /></a>aniuszahttp://www.blogger.com/profile/02908942481843389532noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-444491964686177931.post-81605334588657151032009-09-28T11:53:00.016+02:002009-09-28T13:03:23.320+02:00tort!Na urodziny piecze się tort. Tort składa się zazwyczaj głównie z mąki i mlecznych przetworów. Także nie mogłabym go zjeść. Na moje urodziny zamiast tortu było brownie. Przepis nie zawiera mąki, ma w sobie masło, ale domyślam się, że dla zupełnie Bezmlecznych (ja mogę jeść masło) można go jakoś modyfikować. Podpowiadam, że opcją bezmlecznej modyfikacji na pewno nie może być margaryna, bo to ohydztwo nie ma wstępu do mojej kuchni. Proponuję dla Bezmlecznych klarowanie masła. Nie jest to proces szczególnie trudny, jednak wymaga trochę cierpliwości. Od Bezmlecznych cierpliwości wymagam też ja, bo opiszę klarowanie masła dopiero za jakiś czas...<br /><br /><div> </div>Na razie wróćmy do brownie... Przepis pochodzi z książki Nigelli. Ciasto robiłam trzy razy. Także każde pieczenie niosło ze sobą pewne mniej lub bardziej chciane modyfikacje. Trzy razy ponieważ w moim małym mieszkanku nie mieści się dużo ludzi na raz...<br /><div> </div><br /><div>Ciasto jest drogie, łatwe i pyszne. myślę, ze dwa ostatnie argumenty przewyższają pierwszy. </div><br /><div> </div>Potrzebne:<br />*225g gorzkiej czekolady (najlepiej z dużo zawartością kakao, ale ja użyłam Alpen Gold, bo nie jest tak droga, a smaczna), to wychodzi jakieś 2 czekolady i 4 kostki chyba<br />*3 rozbite całe jajka,<br />*225g masła, to wychodzi mniej więcej kostka i 1/4<br />*150gmielonych migdałów, to jest niecałe opakowania, w wersji drugiej dałam całe<br />*kilka kropel olejku waniliowego,<br />*100 g posiekanych orzechów (użyłam płatków migdałów i kilka pozgniatanych butelką winą orzechów nerkowca), w wersji II suszone żurawiny- w opakowanie<br />*200 g cukru, nie mam pojęcia ile to jest, dałam 1 kubek<br /><br />Nagrzewamy piekarnik do 170°C (w moim przypadku temperatura była czysto intuicyjna, bo piecyk Ewa nie zawsze daje radę. Topimy czekoladę i masło na małym ogniu i cały czas mieszamy. Zestawiamy masę z ognia, dodajemy wanilię i cukier. Dokładamy jajka, mielone migdały, orzechy w kawałkach, mieszamy. Przelewamy masę do kwadratowej foremki 24 na 24cm wysmarowanej masłem. Pieczemy 30 min ( ja piekłam 35-40min, mój piecyk niedomaga) aż wierzch będzie stały i będzie miał skorupkę, a masa pod spodem wciąż wilgotna. Po wyjęciu studzimy. Są tacy, którzy lubią brownie na ciepło, ja uważam, że najlepsze jest z lodówki! Warto pokoić i wstawić do lodówki dopiero po zupełnym wystygnięciu, wtedy sie nie posklejają.<br /><br />To była wersja podstawowa. Jednak nie zawsze da się zrobić ciasto według przepisu... Kiedy robimy zakupy w nocy w całodobowym markecie, trzeba uważać co bierze się do koszyka... Następnego dnia po zakupach okazało się, że wzięłam mielone orzechy laskowe zamist mielonych migdałów i suszone żurawiny zamiast orzechów. Ale ciasto wyszło. Okazało się bardziej wytrawne niż wersja klasyczna. Co kto lubi.<br /><br />Piramidkę z kawałków ciasta przystroiłam owocami i urodzinową świeczką. Za każdym razem zapominałąm robić zdjęcia, na szczęście goście mają porządne aparaty w telefonach. (dziękuję za zdjecie Ju!). Ładne połączenie kolorystyczne wychodzi też z malinami, zielone winogrona średnio wypadają...<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SsCWYsWQslI/AAAAAAAAA7s/ni3cU_EzbME/s1600-h/13092009+%281%29.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 240px; height: 320px;" src="http://1.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SsCWYsWQslI/AAAAAAAAA7s/ni3cU_EzbME/s320/13092009+%281%29.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5386470505300669010" border="0" /></a>aniuszahttp://www.blogger.com/profile/02908942481843389532noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-444491964686177931.post-77186318059912013572009-09-10T15:23:00.007+02:002009-09-10T16:08:01.934+02:00sajgonki nieoszukiwaneByły już u mnie na blogu <a href="https://www.blogger.com/comment.g?blogID=444491964686177931&postID=5407671709279833878">sajgonki ruskie</a> . Teraz czas na sajgonki prawdziwe. Choć też nie do końca... Bo nie smażyłam. Za to farsz jest całkiem wietnamski. Jak każe dieta obiad przygotowany z zapasów niewymagających wydatków.<br /><br />Potrzebne:<br />- 2 marchewki (zetrzeć na grubej tarce)<br />- pół cukinii (drobno pokrojonej)<br />- malutka kapusta pekińska (drobno pokrojona)<br />- trochę szczypiorku<br />- ciemny sos sojowy<br />- oliwa<br />- pieprz cytrynowy<br />- przyprawa 5 smaków (wiem, poszłam na łatwiznę z tą mieszanką...)<br />- papier ryżowy (farszu było na 22 zawiniątka)<br />- ciepła woda do zmiękczenia papieru<br /><br />Podsmażamy warzywa, pod koniec dodajemy przyprawy, sos. W papier po jego zmiękczeniu w wodzie pakujemy farsz. Zawijamy jak na instrukcji na opakowaniu. Ja z siostrą skończyłyśmy gotowanie na tym etapie. Jeśli ktoś chciałby coś więcej: można smażyć w głębokim tłuszczu, można zapiec (jeśli się nie chce smażyć, a ważna jest chrupiąca skórka), można uparować.<br /><br />Szczypiorek okazał się strasznie śmieszny:<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SqkH1cq2UTI/AAAAAAAAA7U/Uk7MrrBh0kQ/s1600-h/DSC_1522.JPG"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 320px; height: 259px;" src="http://3.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SqkH1cq2UTI/AAAAAAAAA7U/Uk7MrrBh0kQ/s320/DSC_1522.JPG" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5379839844681142578" border="0" /></a><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SqkF44TyXjI/AAAAAAAAA68/R_J3yiKSOz4/s1600-h/DSC_1525.JPG"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 320px; height: 213px;" src="http://1.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SqkF44TyXjI/AAAAAAAAA68/R_J3yiKSOz4/s320/DSC_1525.JPG" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5379837704616959538" border="0" /></a>aniuszahttp://www.blogger.com/profile/02908942481843389532noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-444491964686177931.post-91399574669225012852009-09-08T14:37:00.005+02:002009-09-08T23:36:06.244+02:00ekonomiczne curry<div style="text-align: justify;">Wrzesień to miesiąc ograniczania wydatków. Niby pracuję już normalnie, ale jeszcze nie mam z tego pieniędzy, a przez wakacje to zazwyczaj cieniutko z tym jest. Dlatego od dziś znów zaczynam dietę ekonomiczną. Na czym polega? Na nie kupowaniu pysznych drogich rzeczy. Przez parę dni staramy się żyć na domowych zapasach, potem można za ostatnie monety kupować sezonowe (bo tanie) warzywa. Proste. Nie ma masła orzechowego, słodyczy, ciasteczek bez glutenu, żadnych drogich pyszności! Na początek zrobiłam gar jedzenia na 2 dni:<br /><br />Curry ze wszystkiego, co na curry się nadaje.<br /><br />znalazły się tam:<br />ziemniaki (obrane, pokrojone w kostkę),<br />3/4 cukinii (dlaczego ja nie pamiętam co zrobiłam z 1/4?),<br />2 marchewki (starte na grubej tarce),<br />puszka zielonej soczewicy (zostaw trochę zalewy- zagęści nieco curry),<br />jeden samotny pomidor (bez skórki i bez skrupułów, bo pozbył mój lewy kciuk połowy opuszki... boli),<br />duży ząbek czosnku,<br />sól, pieprz, madras curry powder, słodka mielona papryka, mielony kmin rzymski<br />oliwa, woda<br /><br />Do garnka dałam trochę oliwy na to pokrojone ziemniaki i marchewki. Chwilę podsmażyłam razem ze zmiażdżonym czosnkiem. Potem dodałam trochę wody i soli żeby udusić to wszystko. Jak ziemniaki były już prawie miękkie dodałam cukinie, pomidora, chwilę dusiłam. Na koniec wsypałam soczewice z resztką zalewy i przyprawy. jeszcze z 5 minut gotowałam. Można dodawać wody jeśli robi się za sucho i gęsto. Do tego warto zrobić dobry ryż: basmati/ jaśminowy, to będzie wtedy dość klasycznie. Ostatnio jednak pokochałam ryż parboiled z dzikim. To całkiem ładnia i smaczna mieszanka.<br /><br />Klasycznie podaje się osobno curry i osobno ryż. Przepyszne (pamiętam jeszcze z okresu laktozowego) jest takie danie z zimnym jogurtem naturalnym (zwłaszcza jeśli przesadzi się z ostrymi przyprawami.<br /><br />Mój obiad jest z ryżem jaśminowym i bez jogurtu niestety. Ale i tak smaczny!<br /><br />Takie curry naprawdę można przygotować ze wszystkiego, co zalega lodówkę. Wiem, że moja siostra kulinarna purystka za nic nie zgodziłaby się z powyższym zdaniem, ale wystarczy spróbować i poeksperymentować z zawartością zamrażarki, lodówki, szafki, żeby się przekonać, że takie curry to żadna zbrodnia!<br /><br />Curry w ostatnich promieniach letniego słońca<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://4.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SqZZOUCSLyI/AAAAAAAAA60/6rIv89lHUOM/s1600-h/DSC_1521.JPG"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 320px; height: 250px;" src="http://4.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SqZZOUCSLyI/AAAAAAAAA60/6rIv89lHUOM/s320/DSC_1521.JPG" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5379084907371966242" border="0" /></a><br /><br /></div>aniuszahttp://www.blogger.com/profile/02908942481843389532noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-444491964686177931.post-80061458617053875742009-09-05T16:08:00.006+02:002009-09-06T14:42:45.596+02:00chińska zupka:)<div style="text-align: justify;">Ten przepis zainspirowany przepisem na opakowaniu wietnamskiego makaronu ryżowego to afirmacja prostoty i wyraźnego smaku. Lubię tę prostą zupę.<br /><br />Potrzebne:<br />cienki makaron ryżowy (nitki)<br />warzywa na bulion (ja używam marchwi, pora, cebuli, czerwonej papryki, pietruszki)<br />szczypiorek<br />ciemny sos sojowy<br />cynamon<br />świeży imbir (a jak już nie ma to niech będzie suszony)<br />pieprz (może być cytrynowy)<br />sól<br />ocet winny<br /><br />Gotujemy wywar z warzyw. To proste: warzywa, woda, przykrywka, po godzince na małym ogniu mamy wywar. Możemy go przecedzić, można też zjadać z warzywami. Dodajemy przyprawy: sok z imbiru wyciśnięty przez praskę do czosnku, cynamon, pieprz, sól, sporo sosu, pokrojony szczypiorek ocet winny. Do garnka dajemy makaron żeby tam nam doszedł. Teraz mała ekstrawagancja: tniemy makaron w garnku nożyczkami. Nalewamy na talerze, można na dać plasterki cytryny. Powinno być: gorące, pikantne, kwaśne.<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SqJ5SOckDqI/AAAAAAAAA6c/tP3Co7cWJ-4/s1600-h/DSC_1652.JPG"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 320px; height: 213px;" src="http://1.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SqJ5SOckDqI/AAAAAAAAA6c/tP3Co7cWJ-4/s320/DSC_1652.JPG" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5377994259056299682" border="0" /></a><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SqJ6a9c7y_I/AAAAAAAAA6k/10SSMJwnL6Y/s1600-h/DSC_1660.JPG"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 320px; height: 213px;" src="http://3.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SqJ6a9c7y_I/AAAAAAAAA6k/10SSMJwnL6Y/s320/DSC_1660.JPG" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5377995508624903154" border="0" /></a><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SqJ9iWiBs3I/AAAAAAAAA6s/cCnQGp2wdDU/s1600-h/DSC_1666.JPG"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 213px; height: 320px;" src="http://3.bp.blogspot.com/_Hwp2pXiZeTs/SqJ9iWiBs3I/AAAAAAAAA6s/cCnQGp2wdDU/s320/DSC_1666.JPG" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5377998934151115634" border="0" /></a><br /><br /></div>aniuszahttp://www.blogger.com/profile/02908942481843389532noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-444491964686177931.post-5434158978155606872009-07-17T15:31:00.002+02:002009-07-17T15:42:52.531+02:00Toast na cześć JuliuszaWczoraj w doborowym towarzystwie wznieśliśmy toast z okazji przyjścia wreszcie na świat Juliusza, syna naszych przyjaciół. Rodzicom należą się gratulacje. Toast wznosiliśmy nad leczo (niezawodny <span class="blsp-spelling-error" id="SPELLING_ERROR_0">wege</span> przepis niżej), sałatką z soczewicą, przepysznym ciastem (brawa dla autorki- warte było grzechu) i owocami. A droga na świat Julka wyglądała<a href="http://pancygaro.fotolog.pl/synek-na-swiecie,1882533,komentarze.html"> tak </a>.<br /><br />Leczo, które zawsze wychodzi<br /><br />potrzebne:<br />-cukinia<br />-bakłażan<br />-marchewka<br />-ziemniaki (i oliwa do podsmażenia)<br />-cebula<br />-czosnek<br />-papryki<br />-pomidory bez skórki<br />-słoiczek koncentratu pomidorowego<br />-sól, pieprz, słodka mielona papryka, mielony kmin rzymski<br /><br />Ilość wszystkiego zależy od upodobań, ale ja robię tak: tyle samo cukinii, bakłażana, ziemniaków, marchewki, papryki, połowę mniej cebuli, tyle samo pomidorów.<br /><br />Podsmażamy pokrojone w plastry ziemniaki, wszystkie składniki kroimy na niezbyt małe kawałki, wszystko oprócz przypraw, czosnku i koncentratu wkładamy do garnka dolewamy ze szklankę wody i dusimy na małym ogniu. Jak będzie wszystko miękkie dodajemy koncentrat, przyprawy i czosnek. Jeszcze chwilę dusimy i gotowe! Zawsze wychodzi <span class="blsp-spelling-error" id="SPELLING_ERROR_1">duuużo</span> leczo.aniuszahttp://www.blogger.com/profile/02908942481843389532noreply@blogger.com3