piątek, 26 grudnia 2008

rozwiązanie

Nie jest jak spodziewali się niektórzy. Rozwiązanie to nie rozwiązanie ciąży. Na razie zagadki.

Otóż od 10 grudnia jestem na diecie, która nie miała sprawić, że schudnę. Jej założeniem jest zniesienie alergii, która okazała się nie alergią w rozumieniu reakcji immunologicznej, a nietolerancji pokarmowej. W uproszczeniu: nie mam pewnych enzymów, które przetrawią mi jedzenie (i picie), dlatego, jak niektórzy mieli okazję (bo raczej nie była to przyjemność) obserwować, pojawiają się na mojej skórze objawy nietolerancji w postaci różnobarwnych i różnokształtnych plam kwiecistych.

Lekarz, który postanowił skończyć z moim cierpieniem, zalecił dość restrykcyjną dietę złożoną z: ryżu, ziemniaków, marchwi i indyka (wszystko w wersji uduszonej). Całe szczęście w przypadku widocznej poprawy mogłam wprowadzić do diety: osełkowe pełne masło, kaszę gryczaną i jęczmienna, dynię, buraczki, cielęcinę, słodkowodne ryby, gorzką, bez mleczną czekoladę. Próbowałam też jogurtu naturalnego, jednak efekt był nieprzyjemny i zaskakujący. Przyjemność ta zakończyła się w toalecie. Także jogurt odpadł. Brakuje mi świeżych warzyw, owoców, kawy...

Zaskakującym okazał się fakt, że chudnę i jestem coraz bliższa 36! Mam nawet świadka na to, że wszystkie sukienki, które brałam pod uwagę na bal były w rozmiarze 36.

Oby tak dalej, oby do sałatki.

A żeby sprostać wymaganiom stawianym przez wstawianie mojego bloga w kategorii: kulinarne, oto najzabawniejsze spagetti mojego życia:

Potrzebne:
makaron ryżowy, trochę wrzątku
słoiczek dyni z indykiem HIPP
pieprz

smacznego!






3 komentarze:

Mariusz Woyda - 150 LAT W ZDROWIU pisze...

Cóż! Mnie też od jakiegoś czasu życie zmusiło do...

... odpowiedniego zadbania o dietę...
a dokładniej to o zmianę menu i stylu życia:)))

Gratuluje wytrwałości!!!

Pozdrawiam:)))

Mariusz

aniusza pisze...

Dużo dyscypliny daje zewnętrzna 'kontrola': blog, lekarz. Więc się da. Poza tym dużym motywatorem okazują się naturalne kary za błędy, np. koszmarna wysypka po malutkim kawałeczku grzesznej pizzy...

życzę powodzenia!

Mariusz Woyda - 150 LAT W ZDROWIU pisze...

Dyscyplina to podstawa chyba wszystkich osiągnięć...

Jak powiedział Sokrates: "największe zwycięstwo to zwycięstwo nad samym sobą"

Najpierw jest ciężko, ale potem człowiek przyzwyczaja się i nowe nawyki (np. co do odżywiania się) stają się standardem...
od ponad 2 lat moja waga to min ok. 10kg mniej od mojego zaobserwowanego (a nie rzeczywistego) rekordu!
Co widać...
I jak skomentowali moi znajomi zdjęcie z przed 3 lat: "ale wtedy byłeś pączek!"

Gratuluje postępów:)))
I trzymam kciuki!!!