sobota, 13 września 2008

największy hit 1940!!!



Piosneczka, na którą natrafiłam dziś, odpoczywając po wczorajszym urodzinowym (chorwackim ;) rumie z colą. Posłuchajcie sobie, od razu sie poprawia, na przykład pogoda.




http://pl.youtube.com/watch?v=MWY4_GyLufI

The Andrews Sisters

If you ever go down Trinidad
They make you feel so very glad
Calypso sing and make up rhyme
Guarantee you one real good fine time

Drinkin' rum and Coca-Cola
Go down Point Koomahnah
Both mother and daughter
Workin' for the Yankee dollar

Oh, beat it man, beat it
Since the Yankee come to Trinidad
They got the young girls all goin' mad
Young girls say they treat 'em nice
Make Trinidad like paradise

Drinkin' rum and Coca-Cola
Go down Point Koomahnah
Both mother and daughter
Workin' for the Yankee dollar

Oh, you vex me, you vex me

From Chicachicaree to Mona's Isle
Native girls all dance and smile
Help soldier celebrate his leave
Make every day like New Year's Eve

Drinkin' rum and Coca-Cola
Go down Point Koomahnah
Both mother and daughter
Workin' for the Yankee dollar

It's a fact, man, it's a fact

In old Trinidad, I also fear
The situation is mighty queer
Like the Yankee girl, the native swoon
When she hear der Bingo croon

Drinkin' rum and Coca-Cola
Go down Point Koomahnah
Both mother and daughter
Workin' for the Yankee dollar

Out on Manzanella Beach
G.I. romance with native peach
All night long, make tropic love
Next day, sit in hot sun and cool off

Drinkin' rum and Coca-Cola
Go down Point Koomahnah
Both mother and daughter
Workin' for the Yankee dollar

It's a fact, man, it's a fact

Rum and Coca-Cola
Rum and Coca-Cola
Workin' for the Yankee dollar

sobota, 6 września 2008

wysoka temperatura i odpowiednie ciśnienie



Po wczorajszym załamaniu nad popcornem i filmem, w którym wszyscy byli chudzi, czas sie wziąć w garść. Dość jęczenia i chowania głęboko w szafie ciuchów, w które się wciąż nie mieszczę. Okazuje się, że mimo 'diety' jest ich coraz więcej. Martwię się. Dlatego bardziej lub mniej rozsądnie pojęłam koalicję ze wspomagaczami odchudzania. W wyniku efektu ubocznego- wysprzątałam mieszkanie i zrobiłam porządki w dokumentach. Energia buzuje. Do tego efektu jest dziś wprost wymarzona dla mnie pogoda- słońce i ciśnienie 1008 hektopaskali. Więc ku zaprzeczeniu diecie szabatowej (http://wroc36.blogspot.com/2008/07/szabat-szalom.html), dziś początek prawdziwej Diety. Trzymajcie kcuki! Może by tu jakieś zdjęcie... Niech będzie! Pożegnanie z kuchnią. Na jakiś czas zakaz wstępu w nieuzasadnionych przypadkach!


poniedziałek, 1 września 2008

łamigłowka

Który obrazek nie pasuje do pozostałych?



Sanok



zupa czosnkowa na katar i na inne złe rzeczy

Wczoraj skończyłam wyjezdne wakacje. Po Białym Dunajcu, Izraelu, Londynie i Sanoku, czas na Warszawę. Z Sanoka przywiozłam katar, z którym dzielnie walczę różnymi sposobami. Dziś wieczorem wypróbowywałam zupę czosnkową. Wymyśliłam ją sobie w związku z silnym zapotrzebowaniem na zawarte w czosnku składniki. Zawsze wiedziałam, że to specjalna roślina, ale dopiero dziś okryłam na czym polega jego działanie i dlaczego podskórnie go potrzebowałam.



Według Wikipedii "Czosnek ma działanie silnie antybakteryjne (działa podobnie do antybiotyku), a także hamuje namnażanie drożdżaków w układzie pokarmowym, ma również działanie przeciwmiażdżycowe i przeciwrakowe. Według legend, czosnek wydziela zapach zabijający wampiry; dlatego w starożytności ludzie robili sobie łańcuchy z czosnku, by zabezpieczyć się przed złem." Teraz wszystko okazało się jasne- potrzebowałam zabezpieczyć się przed złem. Dla wszystkich, którym złapie ZŁY katar podaje prosty i bardzo błyskawiczny przepis na zupę.

Potrzebne:

-pół główki czosnku

-litr wody

-pół pęczka pietruszki

-2 szczypty pieprzy cayene (chilli)

-2 kostki bulionu warzywnego (trochę się wstydzę, że używam tak nieszlachetnej ingrediencji, ale musicie mi wybaczyć nie ugotowanie wywaru ze świeżych warzyw- mam ZŁY katar)

-serek topiony (taki w kiełbasce lub sreberku) ziołowy/czosnkowy (sic!)/ paprykowy/ śmietankowy. W sklepie widziałam też szynkowy i łososiowy, pierwszemu nie zaufałam z zasady, drugiemu po przeczytaniu składu, w którym nie było łososia...
-trochę oliwy

W garnuszku rozgrzewam oliwę i wrzucam na nią zmiażdzony/poszatkowany czosnek. Krótko smażę. Zalewam przygotowanym wcześniej bulionem. Podgrzewam jeszcze chwilę i dodaje serek, mieszając dokładnie żeby się rozpuścił. Doprawiam pieprzem i posypuję natką pietruszki. (Parzę się przy nalewaniu). Piję gorące. Mam nadzieje, ze zdrowieje. Rozgrzewa i walczy z katarem.

Efekt w kubku poniżej. Myślę, że można jeść z grzankami, pokrojonymi naleśnikami, czy lanymi kluseczkami. Kwestia gustu. W moim przypadku kwestia diety:)