poniedziałek, 1 września 2008

zupa czosnkowa na katar i na inne złe rzeczy

Wczoraj skończyłam wyjezdne wakacje. Po Białym Dunajcu, Izraelu, Londynie i Sanoku, czas na Warszawę. Z Sanoka przywiozłam katar, z którym dzielnie walczę różnymi sposobami. Dziś wieczorem wypróbowywałam zupę czosnkową. Wymyśliłam ją sobie w związku z silnym zapotrzebowaniem na zawarte w czosnku składniki. Zawsze wiedziałam, że to specjalna roślina, ale dopiero dziś okryłam na czym polega jego działanie i dlaczego podskórnie go potrzebowałam.



Według Wikipedii "Czosnek ma działanie silnie antybakteryjne (działa podobnie do antybiotyku), a także hamuje namnażanie drożdżaków w układzie pokarmowym, ma również działanie przeciwmiażdżycowe i przeciwrakowe. Według legend, czosnek wydziela zapach zabijający wampiry; dlatego w starożytności ludzie robili sobie łańcuchy z czosnku, by zabezpieczyć się przed złem." Teraz wszystko okazało się jasne- potrzebowałam zabezpieczyć się przed złem. Dla wszystkich, którym złapie ZŁY katar podaje prosty i bardzo błyskawiczny przepis na zupę.

Potrzebne:

-pół główki czosnku

-litr wody

-pół pęczka pietruszki

-2 szczypty pieprzy cayene (chilli)

-2 kostki bulionu warzywnego (trochę się wstydzę, że używam tak nieszlachetnej ingrediencji, ale musicie mi wybaczyć nie ugotowanie wywaru ze świeżych warzyw- mam ZŁY katar)

-serek topiony (taki w kiełbasce lub sreberku) ziołowy/czosnkowy (sic!)/ paprykowy/ śmietankowy. W sklepie widziałam też szynkowy i łososiowy, pierwszemu nie zaufałam z zasady, drugiemu po przeczytaniu składu, w którym nie było łososia...
-trochę oliwy

W garnuszku rozgrzewam oliwę i wrzucam na nią zmiażdzony/poszatkowany czosnek. Krótko smażę. Zalewam przygotowanym wcześniej bulionem. Podgrzewam jeszcze chwilę i dodaje serek, mieszając dokładnie żeby się rozpuścił. Doprawiam pieprzem i posypuję natką pietruszki. (Parzę się przy nalewaniu). Piję gorące. Mam nadzieje, ze zdrowieje. Rozgrzewa i walczy z katarem.

Efekt w kubku poniżej. Myślę, że można jeść z grzankami, pokrojonymi naleśnikami, czy lanymi kluseczkami. Kwestia gustu. W moim przypadku kwestia diety:)


2 komentarze:

Unknown pisze...

looks yammy, gorzej z zapachem:)ale mamy go w DNA, podobno

aniusza pisze...

Nina powiedziala: 'mmm, ladnie pachnie'.