Dziś przygotowałam coś nieco bardziej pełnego niż przez ostatnie dni, ale to w nagrodę za to, że jestem dzielna i wstałam baaardzo wcześnie żeby pojechać na badania w imię Świętej Profilaktyki. A niżej przepis na pyszną cukinię (sezon tanich warzyw trwa!). Polecam przepis i badania.
Zielona cukinia (bo niby, że czerwona?)
potrzebne:
średnia, kształtna (!) cukinia
jajko
szczypiorek/dymka/szalotka (nigdy tak naprawdę nie odkryłam czym
różnią się te stadia, ani nawet nie znam ich właściwej kolejności, chodzi mi w każdym razie o zielone z kawałkiem białego i nie mówię tu o porze! Jeśli ktoś wie, o co w tych
wszystkich cebulach chodzi proszę o wyjaśnienie!)
czosnek
serek camembert, light oczywiście (i tu grzech: tłusty i jednocześnie alergicznie niebezpieczny ser, ale nie mogłam
wymyślić niczego innego... wszystko, co pasuje - uczula)
pieprz i sól
troszkę oliwy (najlepiej czosnkowej, albo paprykowej, może też być jakaś ciekawa ziołowa)
Jak to zrobić:
cukinie myjemy dokładnie (bo nie będziemy obierać- jest przecież świeża i młoda), a potem
przekrajamy wzdłuż na pół, tak aby powstały dwie 'gondolki' (bardziej kajaki:/). Łyżką do zupy, która ma najostrzejsze brzegi wydrążamy środek z
cukinii,
zostawiając przy skórce jakieś 2-3cm. Środek kroimy na mniejsze kawałki i podsmażamy z czosnkiem na oliwie. Jak cukinia zmięknie wykładamy do miski (jeśli nabrała dużo wody albo odparuj ją, albo wyjej), w której dodamy do cukinii pokrojoną dymkę, sól, pieprz, jajko, i małe kawałki serka. Mieszamy tę masę i nakładamy do kajaków. Wstawiamy do piecyka na 15, góra 20 minut. Ja robiłam z wiatrakiem, więc było krócej. Wyjmujemy jak zrumieni się z wierzchu i zetnie się cały ten farsz.
Pamiętaj żeby piec na folii
alu, bo jak cukinia jest krzywa, to jajo może wypłynąć trochę, a tak folia kontroluje sytuację. Można jeść na ciepło, albo na zimno- tak samo dobre. To bardzo ładne danie. Jak wystygnie można też wstawić na chwilę do lodówki, potem pokroić na mniejsze kawałki i zapakować na wynos we wspomniane pudełka:)
Dla
nie alergików- można dodać jakiejś ryby, pomidorów, papryki, i czego tylko chcecie. Teraz pomyślałam, że w mojej wersji może być też zielony groszek, mrożony na przykład- nie z puszki! Ale akurat nie miałam.
Mały sukces: nie byłam w stanie zjeść całości, chyba zmniejszył mi się brzuszek. Połowa zapełniła mnie po uszy (i to ta mniejsze- jakby były mniejsze i większe połówki:)