sobota, 5 lipca 2008

Szabat Szalom...

...czyli parę słów o diecie szabatowej. Otóż to bardzo fajny sposób myślenia, fajna dieta, ale niestety nie działa. Na czym polegała? Cały tydzień się ograniczamy- zero chlebka, makaronu, słodkości, a w Szabat wszystko wolno. To 24 godziny bez myślenia, co jak jest słodkie, mączne, czy tłuste. Przyjemna idea odpoczynku. Jednak w skutkach nijaka. Da się spokojnie nadrobić niejedzenie w trakcie tygodnia w jeden dzień. Nawet z nadwyżką. Pomysł miałam uroczy, wykonanie perfekcyjne, tylko założenia jakieś niewłaściwe. Dlatego porzuciłam ten pomysł i zaczęłam szukać czegoś innego.

Efektem jest stan aktualny. Moim przekleństwem jest to, że umiem zjeść naprawdę dużo. Nawet, kiedy nie jestem głodna. Cała chała? Żaden problem!



Teraz misją mojej głowy (tak teraz ona zawiaduje procesem odżywiania reszty!) jest dawanie jeść dopiero gdy jestem głodna. Nie ma jedzenia dla samego jedzenia. Jest przecież tyle rzeczy, które jemy tylko dlatego, że przyjemnie się to chrupie, albo ma fajną konsystencję, albo lubisz na to patrzeć. Nie chcę odbierać sobie przyjemności jedzenia, ale chcę sprawić żebym zaczęła doceniać jak fajne jedzenie może być, a nie tylko jak dużo go może być. Z moich ostatnich odkryć- kefiry są fantastyczne- mają świetną fakturę, smak szczypiący w język, więc przyjemnie się je je.

Lubię też ładne jedzenie. Sprawdź jak wygląda ogórek pokrojony w długie paski, które możesz zwinąć w ruloniki, polać jogurtem, posypać świeżą miętą z ogródka mamy, malutkimi, uroczymi kiełkami i fajnymi w chrupaniu pestkami słonecznika. Już wiesz, o co mi chodzi. To jest piękne!

Sama wymyślam, co jem- troszkę kieruję się tym czy coś ma dużo, czy mało węglowodanów, czy jest ciężkie, czy nie. Nie jem ze względów węglowodanowych rzeczy mącznych i słodyczy. Jem dużo wodnistych warzyw (kalarepka, ogórki, marchewki, cukinie, brokuły itd), jem też suszone owoce, bo są pyszne:), chyba nie ma innego, bardziej racjonalnego powodu. Piję dużo różnych ziołowych herbatek, piję matę, piję wodę.

Dodatkowo staram się unikać podłych alergenów, idzie dobrze- omijam pomidory, ryby, drożdże, selery, papryki, cytrusy, owoce drobnopestkowe, orzechy, miód i czekoladę. Nie udało mi się jednak wczoraj ominąć kota. Moja przyjaciółka miała go pilnować pod nieobecność właścicieli. Co ciekawe dołączona była do niego instrukcja. Cytuje: "Kot nigdy nie widział dworu". Żal mi, więc było go przez balkon wyrzucić. Mam ogólnie problem z kotami... Teraz objawia się on na moich powiekach i policzkach, katar już przeszedł. W całej instrukcji nie mogłyśmy znaleźć imienia tego kota. Dla mnie w sumie moje uczulenie może mieć bezimiennego sprawcę. Trudno.


Brak komentarzy: