niedziela, 29 listopada 2009

cukierkowo






Znalazłam czeskie żelki produkowane z roślinna substancją żelującą, czyli agar. Polecam. Smaczne i ładne. I niewieprzowe.

Ładny też miał być krem z kalafiora. Z przepisu z przepięknie wydanej książki Marty Gessler "Kolory smaków". Książka podzielona na kolorowe rozdziały. Chciałam zrobić białą zupę z kalafiora. Wyszła żółta, bo okazało się, że nie ma składników na białą. też była smaczna. Tyle, że żółta.


poniedziałek, 16 listopada 2009

lody, mleko, gluten

Znów na zewnątrz ciemno, szaro-buro, dlatego samemu trzeba sobie dostarczać kolorów. Miałam ochotę na lody. Poszłam do lodziarni La Fragola w Galerii Mokotów i zapytałam: "Macie lody bez mleka?", "Mamy, te pięć smaków sorbetowych". To ja poproszę małe lody (w tej lodziarni lody nakładają szpachelką i małe lody mogą się składać z trzech smaków). Poprosiłam żeby były podane w papierowym kubeczku zamiast wafelka (bo nie jej mąki pszennej) i wymieniłam jakie trzy smaki sobie życzę). Usłyszałam: "Ale do papierowych my nakładamy tylko dwa smaki, dwie gałki". Odpowiedziałam: "Dlaczego?", usłyszałam: "No dwie kulki, nie nakładamy szpachelką". Ten dialog trwał dobrą chwilę, ja nie dając za wygraną wciąż pytałam "Dlaczego?". Nie dostałam żadnej konkretnej odpowiedzi, więc w końcu powiedziałam: "Czemu jeśli nie mogę jeść mąki mogę spróbować tylko dwóch smaków lodów, a inni mogą wybrać trzy? Czy to nie jest może lekka dyskryminacja dietetyczna?". Pani niezmiennie mówiła: "No dwie kulki, nie nakładamy szpachelką". W końcu powiedziałam: "Poproszę 3 smaki". I... dostałam. To zamawianie lodów trwało nieco dłużej niż zwykle, ale się opłaciło- wygrałam!

Teraz przyjemniejsza historia. Wczoraj byłam w Kawiarni Ogrody na Mariensztacie. Okazało się, że nie tylko każdą kawę mogą zrobić na mleku sojowym (no cóż, niezbyt to zdrowe, ale każdy czasem ma ochotę na kawę z mlekiem...), każdy koktajl mogą zrobić na soku jabłkowym zamiast na jogurcie i na dodatek mają ciasto czekoladowe bez mleka i bez mąki oraz takowe (nie czekoladowe, tylko bezglutenowe i bezmleczne) zupy! Mają też zwykłe ciasta i ciasteczka, kawy ze zwykłym mlekiem i wszystko jak trzeba, nawet tonik! Poza tym wszystkim mają jeszcze super wystrój, muzykę i atmosferę, bardzo relaksacyjną... Mocca przepyszna. Można zrobić takie miejsce! Jeden tylko widziałam problem: nie mają dostosowanej dla niepełnosprawnych toalety, ale może uda się im to zmienić. Życzę wszystkiego najlepszego nowemu miejscu - niech żyję Kawiarnia Ogrody !

sobota, 14 listopada 2009

prawdziwa pogoda



Dziś nie mogłam uwierzyć, że to, co za oknem to prawda. Po tygodniach ciemności i szarości nagle: błękitne niebo. Przez 15 minut stałam na balkonie w piżamie grzejąc się w słońcu i patrząc na jego promyki odbijające się w dzwonkach- lusterkach. zupełnie jakbym miała 6 lat. To jakaś pierwotna przyjemność.

Jedzenie w sam raz na dziś:

brokuły z migdałami

potrzebne:
brokuł świeży (w prawdziwej ostateczności mrożony)
ocet balsamiczny
oliwa z oliwek
mały ząbek czosnku
garść płatków migdałów

Krótko gotuj brokuł. Żeby się nie rozpadał, był lekko chrupiący. Wymieszaj tak z 5 łyżek oliwy, tyle samo octu, ząbek czosnku i polej brokuły, posyp migdałami. Piękna i pyszna sałatka!

Nie wiem, czy to zasługa suplementu jaki teraz łykam, ale chyba pierwszy raz w życiu nie chcę mi się słodyczy. Cieszy mnie to, ale wciąż się ślinię na czipsy...

środa, 11 listopada 2009

risotto na chorobę

Z okazji święta leżę i czytam. Największym wysiłkiem od rana było przejechanie przez pół miasta na śniadanie do podziębionego Karmiciela . Dziś dzień wygląda jak noc, do tego polarna. Nie da rady wyjść na dwór po coś na obiad. Więc robię przegląd lodówki karmiciela. Jest nadspodziewanie dobrze! Znajduję: ryż (ostatnio zostawiłam jak robiłam cukiniowe risotto), szpinak w zamrażarce (mam wrażenie, że Karmiciel je ostatnio tylko szpinak i łososia), czosnek (został po robionym wtedy leczo), bulion, bazylię (pewnie też kiedyś zostawiłam), dużo cytryn, orzechy włoskie (z działki od Pani Zosi- Sąsiadki z góry). Zrobiłam z tego risotto.

Na resztce oliwy krótko podsmażam w garnku posiekany czosnek. Daję do tego dwie torebki ryżu basmati (bez torebek!), paczkę rozmrożonego szpinaku i dwie kostki rosołowe, zalewam litrem wody. Po 10 minutach duszenia ze sporadycznym mieszaniem, dodaję pieprz, bazylię i sok z jednej cytryny. W tym czasie Karmiciel młotkiem rozbija orzechy, które poszatkowane dodaję na koniec. Karmicielowi posypuję znalezionym w czeluściach lodówki tartym żółtym serem i jemy. Pasowałoby zimne, białe, półwytrawne. Nie ma. Trudno. I tak smaczne.

No i Karmiciel mówi, że czuje się bardziej zdrowy niż chory.




Zdjęcia z komórki niestety.