Wczoraj w doborowym towarzystwie wznieśliśmy toast z okazji przyjścia wreszcie na świat Juliusza, syna naszych przyjaciół. Rodzicom należą się gratulacje. Toast wznosiliśmy nad leczo (niezawodny wege przepis niżej), sałatką z soczewicą, przepysznym ciastem (brawa dla autorki- warte było grzechu) i owocami. A droga na świat Julka wyglądała tak .
Leczo, które zawsze wychodzi
potrzebne:
-cukinia
-bakłażan
-marchewka
-ziemniaki (i oliwa do podsmażenia)
-cebula
-czosnek
-papryki
-pomidory bez skórki
-słoiczek koncentratu pomidorowego
-sól, pieprz, słodka mielona papryka, mielony kmin rzymski
Ilość wszystkiego zależy od upodobań, ale ja robię tak: tyle samo cukinii, bakłażana, ziemniaków, marchewki, papryki, połowę mniej cebuli, tyle samo pomidorów.
Podsmażamy pokrojone w plastry ziemniaki, wszystkie składniki kroimy na niezbyt małe kawałki, wszystko oprócz przypraw, czosnku i koncentratu wkładamy do garnka dolewamy ze szklankę wody i dusimy na małym ogniu. Jak będzie wszystko miękkie dodajemy koncentrat, przyprawy i czosnek. Jeszcze chwilę dusimy i gotowe! Zawsze wychodzi duuużo leczo.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
podobno świętowano też sukces jednego z gości, który był na tyle skromny, żeby się do tego przyznać
a ja myślałam, że sukces gospodarza
Witaj na świecie drogi Juliuszu, trochę się wszyscy naczekali :)
Prześlij komentarz