sobota, 27 grudnia 2008

zaskakująca zmiana frontu

W ostatnim poście dotyczącym nietolerancji (sic!) nie napisałam o dwóch aspektach leczniczej diety, które okazały się najbardziej zaskakujące:

1. Na diecie ziemniaczano-ryżowej, gdzie miłym urozmaiceniem i nagrodą czasem są fryteczki, można schudnąć. Domyślam się, że może to być moja osobnicza reakcja, nie mniej przyjemna!

2. W związku ze słabym czuciem się na samych węglowodanach i nie możliwością włączenia do diety produktów mlecznych zostałam zmuszona (sam mój ogranizm to na mnie wymusił) do włączenia do diety mięsa. Wszyscy są zaskoczeni, bo do jego koneserek ani amatorek nigdy nie należałam. Robią miny i zdjęcia moich min:


I poza twarzowego wyrażania emocji

Są też tacy co dziwią się zwykłym ziemniakom...

Są na szczęście też tacy którzy nie dziwią się niczemu i potrafią z radością obwieścić gotowość do spożycia mojego słoiczka HIPP pt "Risotto z indykiem i marchewką!". Dzięki Ci FRAZO!
Link a'propos: http://www.aktivist.pl/miejsce/localId,13674,fraza-miejsce.html

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

kobieto ty nie kombinuj i nie wydziwiaj tylko po prostu cztery razy mniej żryj.

aniusza pisze...

Zostanę jednak przy moich udziwnieniach:) chociażby ze względu na żołądek. pozdrawim anonima

Mariusz Woyda - 150 LAT W ZDROWIU pisze...

Anonimie - Nie mniej!!! Tylko z głową!!! Organizmy niektórych ludzi są bardziej wymagające.

Ja jem nie mniej tylko inaczej...
Np nie mieszam węglowodanów z białkami itp.

A efekt jest oszałamiający nawet bez ćwiczeń to 10kg w mniej, które utrzymują się od od 2 lat...

Pozdrawiam:)

Anonimowy pisze...

macie wszyscy porąbane w głowach...