środa, 1 kwietnia 2009

zapiekanie i lasagne

W moim nowo zamieszkanym mieszkaniu nie mam jeszcze lodówki. Nie z przekonania jak niektórzy moi znajomi. Po prostu muszę na nią poczekać. Razem z mamą zaaranżowałyśmy lodówkę za oknem w kuchni. Dziś z produktów zza okna zrobiłam zapiekankę. Przepis trzyma się rygorów diety i jest smaczny. Da się tak!


Potrzebne: Podgotowane ziemniaczki, cebula, marchewka, wędzony filet pstrąga, 2 jajka, koperek, sól, pieprz, masło.

Jak zrobić: Wysmarować naczynie żaroodporne masłem, włączyć piecyk. Trudno mi powiedzieć na jaką temperaturę, bo kuchenka nazywa się Ewa i ma ze 30 lat i temperaturę można w nim ustawić albo na "mini" albo na "maxi"... Podczas nagrzewania się piecyka zeszkliłam na patelini cebule (całkiem dużą, pokrojoną w piórka) i starłam na tarce z grubymi oczkami sporą marchewkę. Po zdjęciu cebuli z patelni, wrzuciłam na nią marchewkę i chwilę podsmażyłam żeby zmiękła. Do naczynia włożyłam warstwę ziemniaków, potem posypałam koperkiem, solą, pieprzem, warstwę marchewki, ryby, cebuli, ziemniaków, przypraw, marchewki... aż się wszystko skończyło i załałam to rozbełtanym jajkiem. Wstawiłam do piecyka. Ja muszę uważać na sól, więc dałam jej mało, ale i tak trzeba uważać, bo ryba sama w sobie jest słona. Danie wyszło mi pyszne, mimo braku nasuwających się składników takich jak: śmietana, cytryna, ser.


Przygotowująć ten pierwszy obiad w mieszkanku na Ursynowie i czytając http://mybestfood.blogspot.com/2009/03/lasagne-bardzo-warzywne.html wymyśliłam kolejny: tym razem lasagne bez glutenu. Wykorzystam do tego papier ryżowy do sajgonek. Ciekawe co z tego wyjdzie... Jeśli nie katastrofa, to szukajcie tu wkrótce relacji.

Brak komentarzy: