Wciąż bez glutenu, choć na rozszerzonej diecie (mam nadzieję, że moja osoba się jednak od tego nie rozszerzy).
Kilka dni temu księża zastanawiali się, czy mogą dopuścić do użytku (to chyba jednak nie najlepsze słowo) bezglutenowe komunikanty (dla nie wtajemniczonych: takie małe, okrągłe opłatki, które się przyjmuję podczas katolickiej mszy). Księża ustalili, że się zgadzają; ku wielkiej uciesze wierzących chorych na celiakię oczywiście.
Mnie ta wiadomość nie poruszyła zbytnio. Zajęta byłam w tym czasie próbami zrobienia bezglutenowych pierogów ruskich. Takie prawidłowe mączne robiłam raz w życiu. Wałkowanie ciasta wyczerpało mnie zupełnie. Postanowiłam, że kolejne domowe pierogi będą dopiero wtedy, kiedy będę miała pod ręką oswojonego, domowego wałkarza, co się jeszcze nie zdarzyło. Jednak ochota na pierogi okazała się bardzo silna, także równolegle z episkopatem zastanawiałam się co zrobić. I jego i moje starania zakończyły się sukcesem! Wierni z celiakią mogą przyjmować komunię bezglutenową, a ja jeść "pierogi ruskie".
Mnie ta wiadomość nie poruszyła zbytnio. Zajęta byłam w tym czasie próbami zrobienia bezglutenowych pierogów ruskich. Takie prawidłowe mączne robiłam raz w życiu. Wałkowanie ciasta wyczerpało mnie zupełnie. Postanowiłam, że kolejne domowe pierogi będą dopiero wtedy, kiedy będę miała pod ręką oswojonego, domowego wałkarza, co się jeszcze nie zdarzyło. Jednak ochota na pierogi okazała się bardzo silna, także równolegle z episkopatem zastanawiałam się co zrobić. I jego i moje starania zakończyły się sukcesem! Wierni z celiakią mogą przyjmować komunię bezglutenową, a ja jeść "pierogi ruskie".
Nie będę dłużej rozwodzić się nad komunikantami, skupię się teraz na pierogach.
Żadne zmiany w składzie farszu nie były konieczne: ugotowane ziemniaki, zrumieniona cebulka, biały ser, dużo pieprzu. Uwagi potrzebowała "otoczka". Najpierw myślałam żeby zrobić ciasto z mąki żytniej, ale po ostatniej próbie wprowadzenia jej do diety nie czułam się najlepiej, dlatego poszukiwania trwały dalej. Pomyślałam też o mące ziemniaczanej i ryżowej, ale wyszłaby z tego kolejno klucha lub kamyk. Idąc tropem tego ostatniego zgłębiłam się w ofertę półproduktów ryżowych i doznałam olśnienia: papier ryżowy!