poniedziałek, 28 września 2009

Bieganie

Jeszcze 3 tygodnie temu na samą myśl o bieganiu wzdrygałam się i miałam prześwity wspomnień z biegów na przełaj na czas na lekcjach wf-u, kiedy z nerwów dostawałam astmy... Koszmar! Jakimś CUDEM udało się mojej dzielnej Współlokatorce wyciągnąć mnie na bieganie. To jest dyscyplina bardzo modna ostatnio. Wreszcie zrozumiałam zachwyt wszystkich dookoła nad tą dyscypliną. Bieganie jest przyjemne! Na razie mam szczere wątpliwości, czy to co robię można nazwać bieganiem, czy wciąż tylko truchtem... Ale bieg brzmi dumnie! Biegam mniej więcej co drugi dzień, kupiłam sobie porządne (choć niewiarygodnie brzydkie) buty i wciąż mi się chcę. Proszę trzymać kciuki żeby mi się chcieć nie przestało. Liczę, że pomoże mi to schudnąć, ale i sama zabawa i endorfiny we krwi warte są wysiłku! Podziwiam znajomych przygotowujących się do półmaratonu... Brawo dla Was Ml i Moja Była Współlokatorko!

Biegam po Ursynowie i po Zalesiu Dolnym. Lubie biegać z prowodyrką mojego zapału, ale kiedy jej nie ma działa też z psami (choć jeden nie bardzo daje radę), samej biega mi się krótko.

Za każdym razem spotkam coś ciekawego. Ostatnio przy SGGW spotkałam taki piękny koński samochód. Wybaczcie zdjęcia komórkowe...

2 komentarze:

Helena pisze...

Powinnaś była mi wysłać zdjęcie do mojej galerii! :) Mogę wstawić? Mam już go, ale słabe zdjęcie. Jaka to była ulica?

aniusza pisze...

o tak! specjalnie dla Ciebie Helena!to zdjecie tez nie jest zbyt dobre...