wtorek, 8 września 2009

ekonomiczne curry

Wrzesień to miesiąc ograniczania wydatków. Niby pracuję już normalnie, ale jeszcze nie mam z tego pieniędzy, a przez wakacje to zazwyczaj cieniutko z tym jest. Dlatego od dziś znów zaczynam dietę ekonomiczną. Na czym polega? Na nie kupowaniu pysznych drogich rzeczy. Przez parę dni staramy się żyć na domowych zapasach, potem można za ostatnie monety kupować sezonowe (bo tanie) warzywa. Proste. Nie ma masła orzechowego, słodyczy, ciasteczek bez glutenu, żadnych drogich pyszności! Na początek zrobiłam gar jedzenia na 2 dni:

Curry ze wszystkiego, co na curry się nadaje.

znalazły się tam:
ziemniaki (obrane, pokrojone w kostkę),
3/4 cukinii (dlaczego ja nie pamiętam co zrobiłam z 1/4?),
2 marchewki (starte na grubej tarce),
puszka zielonej soczewicy (zostaw trochę zalewy- zagęści nieco curry),
jeden samotny pomidor (bez skórki i bez skrupułów, bo pozbył mój lewy kciuk połowy opuszki... boli),
duży ząbek czosnku,
sól, pieprz, madras curry powder, słodka mielona papryka, mielony kmin rzymski
oliwa, woda

Do garnka dałam trochę oliwy na to pokrojone ziemniaki i marchewki. Chwilę podsmażyłam razem ze zmiażdżonym czosnkiem. Potem dodałam trochę wody i soli żeby udusić to wszystko. Jak ziemniaki były już prawie miękkie dodałam cukinie, pomidora, chwilę dusiłam. Na koniec wsypałam soczewice z resztką zalewy i przyprawy. jeszcze z 5 minut gotowałam. Można dodawać wody jeśli robi się za sucho i gęsto. Do tego warto zrobić dobry ryż: basmati/ jaśminowy, to będzie wtedy dość klasycznie. Ostatnio jednak pokochałam ryż parboiled z dzikim. To całkiem ładnia i smaczna mieszanka.

Klasycznie podaje się osobno curry i osobno ryż. Przepyszne (pamiętam jeszcze z okresu laktozowego) jest takie danie z zimnym jogurtem naturalnym (zwłaszcza jeśli przesadzi się z ostrymi przyprawami.

Mój obiad jest z ryżem jaśminowym i bez jogurtu niestety. Ale i tak smaczny!

Takie curry naprawdę można przygotować ze wszystkiego, co zalega lodówkę. Wiem, że moja siostra kulinarna purystka za nic nie zgodziłaby się z powyższym zdaniem, ale wystarczy spróbować i poeksperymentować z zawartością zamrażarki, lodówki, szafki, żeby się przekonać, że takie curry to żadna zbrodnia!

Curry w ostatnich promieniach letniego słońca



4 komentarze:

Anonimowy pisze...

wygląda pysznie:)

aniusza pisze...

to chyba pierwsze zdjęcie z którego jestem zadowolona. Dziękuję za opuszkę Cyberkocie!

Pan Cygaro pisze...

jak nie masz co jeść, możesz wpaść do nas na obiad. :-)
moja żona gotuje teraz takie przysmaki, które można jeść nawet na najbardziej restrykcyjnej diecie.

aniusza pisze...

Panie Cygaro, zgłoszę się jak tylko skończą się moje zapasy:) Nigdy nie gardziłam Waszą kuchnia;) Nawet tą najbardziej restrykcyjną! Dziękuję za propozycję!